Dalszemu rozwojowi energetyki nuklearnej ma pomóc ustawa, której projekt jeszcze w marcu trafi do Riksdagu (jednoizbowego parlamentu). Jej najważniejszym zapisem, zwłaszcza z punktu widzenia silnego w Szwecji lobby ekologów, jest postanowienie, że nowe reaktory mogą być budowane tylko w celu zastąpienia dotychczasowych.
Według czwartkowego dziennika gospodarczego "Dagens Industri", kontrowersje budzi jednak fakt, że w projekcie nie ma zapisu o tym, jak dużą moc mogą mieć nowe reaktory. Zdaniem publicystów gazety, oznacza to, że produkcja energii jądrowej w Szwecji w przyszłości może zwiększyć się nawet dwukrotnie.
Dziennik przypomina, że chęć budowy nowych reaktorów atomowych zapowiedziały już dwa działające w kraju koncerny energetyczne - szwedzki Vattenfall oraz niemiecki E.ON.
Przeciwna działaniom centroprawicowego rządu w sprawie energetyki atomowej jest lewicowa opozycja, którą oprócz Socjaldemokratów tworzą najbardziej przeciwni energetyce jądrowej Zieloni. Zdaniem opozycji, ustawę umożliwiającą rozbudowę siłowni nuklearnych rząd chce przeforsować jeszcze przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi.
Decyzję w sprawie Forsmark skrytykował szwedzki oddział organizacji ekologicznej Greenpeace. Według niej "rząd, zamiast inwestować miliardy w elektrownie atomowe, powinien skupić się na odnawialnych źródłach energii". Ekolodzy zwracają również uwagę na zawodność elektrowni jądrowych, które w ostatnich tygodniach ciężkiej zimy na skutek awarii pracowały w ograniczonym zakresie, zmuszając Szwecję do importowania prądu (również z Polski kablem ułożonym na dnie morza).
Obecnie około 45 proc. zużywanej w Szwecji energii elektrycznej pochodzi z trzech tamtejszych siłowni jądrowych, dysponujących łącznie 10 reaktorami.
PAP, dar