Kirijenko poinformował, że Rosja jest gotowa udzielić Bułgarii kredytu w wysokości 2 mld euro na najbliższe dwa lata. Oświadczył, że Rosja nie potrzebuje gwarancji ze strony państwa bułgarskiego i że może wyłożyć te środki jako akcjonariusz projektu. Najważniejsze według niego jest to, by prace były kontynuowane. - Jesteśmy pewni, że elektrownia będzie rentowna, dlatego chcemy w nią inwestować - powiedział Kirijenko.
Trajkow oświadczył, że dla takiego kredytu nie będzie ani państwowych, ani korporacyjnych gwarancji. Rosyjski kredyt, jeżeli porozumienie o nim zostanie zawarte, powinien zapewnić środki na kontynuację budowy do czasu znalezienia nowego inwestora strategicznego. Minister już niejednokrotnie wyjaśniał, że Bułgaria zamierza zmniejszyć swoje udziały w inwestycji z obecnych 51 proc. do około 20 proc. i przyciągnąć nowych inwestorów. Rosjanie mogą otrzymać 20-30 proc. udziałów Belene w zamian za finansowanie projektu.
Jednocześnie wicepremier i minister finansów Simeon Diankow, zdecydowany przeciwnik inwestycji, potwierdził w piątek, że państwo nie udzieli żadnych gwarancji dla kredytu od Rosji. Elektrownię mają realizować Rosjanie. W 2006 r. rosyjski Atomstrojeksport wygrał przetarg na budowę Belene. Zawarto umowę o wartości 3,9 mld euro. Od tego czasu koszty inwestycji wzrosły, obecnie szacuje się je na około 6 mld euro. Jednym z argumentów władz bułgarskich na rzecz kontynuowania budowy jest to, że w razie rezygnacji Bułgaria ma zapłacić Rosji kilkaset milionów euro odszkodowania. Według premiera Bojko Borysowa chodzi o około 800 mln euro.
PAP, arb