Jego zdaniem kryzys gospodarczy nie zmienił niczego w zasadach jednolitego rynku, którego logiką jest wolny przepływ towarów i siły roboczej.
"Zakładamy, że Niemcy dotrzymają zobowiązań" - powiedział.
Zniesienie ograniczeń na niemieckim rynku pracy dla obywateli państw wschodniej Europy, które przystąpiły do UE w 2004 r., powinno nastąpić 1 maja 2011 r., czyli po upływie maksymalnego siedmioletniego okresu przejściowego, dotyczącego wolnego przepływu pracowników po rozszerzeniu Unii.
Zdaniem Andora Niemcy powinni jednak jeszcze przed tą datą "krok po kroku znosić ograniczenia, by ułatwić fazę przejściową".
Komisarz ocenił, że państwa, które swój rynek pracy otworzyły zaraz po rozszerzeniu UE w 2004 r. - jak Wielka Brytania i Irlandia - skorzystały na napływie wykwalifikowanej siły roboczej ze wschodniej Europy. "Wzrost był wyższy, a kasy socjalne nie zostały obciążone lecz odciążone" - powiedział.
"Zawsze powtarzaliśmy, że obawy przed napływem (pracowników) są przesadzone. Skłonność, by opuścić ojczyznę i udać się na Zachód - nawet w kraju emigracji, jak Polska - nigdy nie była tak duża, by mogła zagrażać starym państwom UE. Z drugiej strony jako ekonomista znam oczywiście troski ludzi związane ze zmianami. UE musiała na to zareagować, lecz tylko przejściowo. W przyszłym roku Niemcy muszą otworzyć swój rynek pracy" - powiedział Andor.
W jego ocenie kraje takie jak Niemcy czy Wielka Brytania pozostaną atrakcyjne dla pracowników ze wschodnioeuropejskich państw UE, jednak wzrost w Polsce i innych krajach regionu będzie w nadchodzących latach wyższy niż na Zachodzie. "Prawdopodobnie coraz więcej siły roboczej z Niemiec będzie pracować w Polsce" - powiedział Andor.
Jak dodał, nawet jeśli w minionych latach do pracy za granicą z Polski wyjechały 2 mln osób, "to przy 40-milionowej ludności jest i tak mniejszość".
Niemcy i Austria to jedyne państwa UE, które utrzymują ograniczenia w dostępie do swych rynków pracy dla obywateli nowych państw UE.
PAP, mm