W Sejmie trwa debata nad informacją rządu o sytuacji finansów publicznych. Wikiński zacytował fragment środowego wystąpienia premiera w Sejmie, który deklarował, że rząd - mimo podwyżki VAT - chce, by ludzie utrzymali poziom życia na mniej więcej tym samym poziomie. W jego opinii jednak, uda się to tylko najlepiej zarabiającym.
Dla przykładu porównał dochody dwóch osób - "pani Irenki z supermarketu" i "pana Donalda - Prezesa Rady Ministrów". "Otóż pani Irenka, kasjerka z jednego z supermarketów, zarabia miesięcznie 2 tys. złotych brutto. Rocznie to jest 24 tysiące złotych. Po decyzji PO i PiS (chodzi o obniżkę stawek podatku PIT w 2006 r. w czasie rządów PiS, którą poparł wówczas też klub PO) zostało jej w portmonetce 355 złotych. Pan Donald, Prezes Rady Ministrów RP zarabia rocznie 202 tys. 72 złote. Po decyzji obniżającej podatki w portfelu zostało mu 14 tys. 700 złotych, czyli ponad 40 razy więcej niż w portmonetce pani Irenki" - mówił wiceszef klubu Lewicy.
"Panie premierze - zwrócił się do Tuska - chciałbym wierzyć w pana uczciwość. Jeżeli pan z czystym sumieniem chce wmówić Polakom, że podwyżka podatku VAT docelowo do 25 proc. nie przełoży się na ich budżet domowy, to nie ma takiej siły" - podkreślił Wikiński.
Jak dowodził, nawet jeśli rząd obniży o 2 pkt proc. stawkę podatku VAT na artykuły żywnościowe nieprzetworzone, to cena, np. chleba i tak wzrośnie ze względu na wyższy VAT na paliwa, prąd, czy gaz. "Drożeje gaz, prąd, na którym się ten chleb piecze, paliwo do samochodów, którymi się ten chleb dowozi do sklepów. To wszystko wymusi podwyżki cen żywości" - wskazywał Wikiński.
To z kolei - według niego - uderzy w osoby najmniej zarabiające. "Dzisiaj przeciętna rodzina polskich emerytów na żywność wydaje to, co im zostaje. Jeszcze wczoraj rozmawiałem z grupą emerytów. Co najpierw płacą? Komorne, czyli czynsz do spółdzielni mieszkaniowej, płacą prąd, płacą gaz, za wodę, za abonament rtv, płacą za lekarstwa, a to, co im wystarczy - na kartofle, zsiadłe mleko i na jajko sadzone (...). Nie ma więc siły, żeby podwyżki podatku VAT nie odbiły się na tych najbiedniejszych i średnio zarabiających" - przekonywał polityk Lewicy. "Ta propozycja jest krzywdząca dla tych najuboższych i najmniej zarabiających" - ocenił.
Wikiński zaapelował do rządu, by wspólnie z opozycją zaczął rozważać "jakieś propozycje alternatywne" w tej sprawie. "A nie ciągle przyjmowali, że jedyna zgłoszona przez rząd propozycja podwyżki VAT, która podniesie ceny większości wyrobów, jest najlepsza z możliwych. Nie, prosimy o alternatywę" - wzywał wiceszef klubu Lewicy.
Ironizował też, że przedwyborcze hasło PO "3x15" (propozycja obniżenia trzech stawek podatkowych PIT, CIT i VAT do 15 proc.) zmieniło się w "3xP". "Miało być +3 razy 15+, zostało +3 razy P: Platforma podnosi podatki+" - stwierdził Wikiński.
Podkreślał przy tym, że kiedy rząd Leszka Millera obniżał stawki podatkowe: CIT z 27 proc. do 19 proc., a PIT dla osób prowadzących działalność gospodarczą z 40 proc. do 19 proc., spowodowało to w kolejnym roku budżetowym wzrost przychodów z podatku od przedsiębiorców o 3 mld złotych. "Ale wtedy był konkretny program, który był rozpisany na nuty. Dzisiaj słyszymy zapowiedzi, że jesienią taki program otrzymamy" - zaznaczył Wikiński.
Zadeklarował, że Lewica jest gotowa do współpracy w tej sprawie. "Ale przede wszystkim chcielibyśmy znać rzetelną, szczerą i prawdziwą informację p stanie naszego państwa" - zaznaczył.
Przypomniał też pomysł swej formacji sprzed kilku miesięcy - powołania Rady Fiskalnej, która - jak mówił - byłaby niezależnym organem dostarczającym informacji o stanie finansów państwa. Wikiński zaproponował też rozwiązanie polegające na opodatkowaniu na dwa lata banków. "Dalsze szukanie oszczędności: IPN, Fundusz Kościelny, czy ograniczenie wydatków z kancelarii premiera, czy Kancelarii Prezydenta to są standardy, które będziemy w trakcie prac nad ustawą budżetową cały czas przedkładali" - dodał.PAP, pp