Rodzinna instytucja
W PAŻP pracują żona i siostra prezesa Krzysztofa Banaszka, dwie córki i dwóch zięciów dyrektora Biura Zarządzania Przestrzenią Powietrzną i Przygotowania Operacyjnego, syn i żona dyrektora Biura Szkoleń i Rozwoju Personalnego, mąż i córka kierowniczki Działu Organizacji Zarządzania oraz syn głównego księgowego. W Agencji zatrudniona została także żona doradcy wiceministra infrastruktury Tadeusza Jarmuziewicza, który nadzoruje PAŻP.Pracować w PAŻP chciałby każdy. Średnia pensja wynosi tam 16 tys. zł. Pracownicy mogą liczyć na dodatki, uczestniczą w pracowniczym programie emerytalnym. Na wypłaty pensji Agencja przeznacza prawie dwie trzecie budżetu - 300 z 500 mln zł. Na dodatki i inne świadczenia wydaje dodatkowe 60 mln. Etat w PAŻP ma 1714 osób.
Prezes się broni
- W PAŻP nie panuje nepotyzm. Sprawnie działają wewnętrzne procedury naboru zawierające czynnik konkurencji pomiędzy kandydatami do zatrudnienia - tłumaczy prezes Krzysztof Banaszek. - Między mną a żoną i siostrą nie ma zależności służbowej czy bezpośredniej podległości służbowej. Żona pracuje w PAŻP 10 lat, a siostra też została zatrudniona nie za mojej prezesowskiej kadencji - odpiera zarzuty Banaszek.
Kancelaria Premiera sprawdza również doniesienia o nieprawidłowościach przy rozliczaniu podróży służbowych. Pracownicy PAŻP latają po całym świecie, a roczne delegacje kosztują średnio 7 mln zł. Rzecznik Agencji poinformował, że w latach 2007-2010 odbyło się siedem kontroli wewnętrznych dotyczących podróży służbowych. - Wszystkie stwierdzone w ich wyniku uchybienia miały charakter drobnych nieścisłości formalnych i zostały w wyniku działań pokontrolnych naprawione. PAŻP nie poniosła z tytułu stwierdzonych uchybień strat finansowych - podkreśla Hlebowicz.
up,"Rzeczpospolita"