"Nie demonizujmy opóźnień w infrastrukturze"

"Nie demonizujmy opóźnień w infrastrukturze"

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. sxc 
Nie wszystkie zaplanowane inwestycje zostaną ukończone do połowy 2012 roku, co wcale nie oznacza, że Polska nie będzie przygotowana do zorganizowania meczów turnieju finałowego piłkarskich mistrzostw Europy- uważa wiceprezes spółki PL.2012 Andrzej Bogucki.
Podczas panelu Press Clubu zaproszeni eksperci zastanawiali się między innymi nad losem stadionów budowanych z myślą o EURO 2012, a także nad stanem przygotowań infrastruktury drogowej, kolejowej i miejskiej. W zgodnej opinii fachowców nowoczesne, wielofunkcyjne obiekty mogą po mistrzostwach zarabiać na siebie, służąc nie tylko jako areny piłkarskie lecz i centra kulturalne, biurowe oraz konferencyjne.

Adrian Furgalski z zespołu doradców "Tor" zwrócił uwagę, że szereg inwestycji drogowych, w tym odcinków autostrad, ma być oddanych do użytku w maju 2012 roku, co rodzi poważne zagrożenie, szczególnie jeśli warunki atmosferyczne będą niekorzystne. - Wiele odcinków ma mieć zapewnioną przejezdność na czas EURO, ale nie bardzo wiadomo, co to określenie oznacza - zastanawiał się Furgalski. - Są przecież procedury odbioru inwestycji. Jak będzie można dopuścić do ruchu drogę, której parametry nie są zgodne z projektem? Kto weźmie na siebie odpowiedzialność za taką decyzję? W umowach z wykonawcami nie znalazłem precyzyjnego zapisu dotyczącego przejezdności.

Zdaniem Furgalskiego infrastruktura drogowa mimo wszystko nie będzie poważnym problemem w okresie mistrzostw. Znacznie gorzej wyglądają natomiast perspektywy modernizacji linii kolejowych, gdzie jedynymi na dobrą sprawę inwestycjami są remonty dworców. Stan sieci połączeń kolejowych jest w jego opinii wręcz "tragiczny", a opóźnienia w porównaniu z Europą Zachodnią szacować trzeba na dziesiątki lat. - Jest szansa, że w 2012 roku podróż pociągiem z Warszawy do Gdańska będzie trwała trzy i pół godziny, a z Poznania do Wrocławia dwie i pół, nie wspominając już o wyprawie ze stolicy do Wrocławia - nadmienił Furgalski. - Nie demonizujmy kwestii tych projektów, które się nie udały - tonował pesymistyczny ton Andrzej Bogucki. - Powinniśmy raczej skierować wysiłek na sferę organizacji. Możemy w tej dziedzinie zrobić wiele, aby kibice i turyści czuli się w naszym kraju dobrze. Fani przyjeżdżający na mistrzostwa to specyficzna grupa. Oni nie będą słuchać Chopina czy chodzić do teatru. Będą jeść kurczaki i pić piwo, ale jeśli poczują się u nas dobrze - mogą przyjechać ponownie, a wtedy będą się cieszyć kuchnią, odwiedzać muzea i podziwiać krajobrazy".

Bogucki nie ukrywa, że UEFA myśli w pierwszym rzędzie o swych gościach - tzw. rodzinie UEFA i piłkarzach, a nie o kibicach. Dla gości europejskiej federacji nie są niezbędne autostrady i drogi ekspresowe, bowiem i tak przylecą samolotami, a prace przy modernizacji i rozbudowie lotnisk przebiegają sprawnie.

pap, ps