Przeciwnicy zasad reorganizacji pracy uznali je za naruszenie praw pracowniczych. Plan przewiduje między innymi ograniczenie prawa do tzw. dzikiego strajku, surową walkę z absencją, wzrost obowiązkowych godzin nadliczbowych z 40 do 120 rocznie i skrócenie przerwy na każdej zmianie o 10 minut.
Projekt modernizacji i ożywienia fabryki poparł premier Włoch Silvio Berlusconi, który wyraził opinię, iż lewica instrumentalnie wykorzystuje pracowników, by - jak stwierdził - "wrócić do przeszłości". Zwolennicy "tak" w referendum podkreślają, że dzięki ogromnym inwestycjom fabryka Mirafiori ma zagwarantowaną przyszłość, a załoga - pracę. - Wygrali przede wszystkim robotnicy - ogłosił szef związku UGL Giovanni Centella, który podpisał porozumienie z koncernem.
Dyrektor generalny Fiata Sergio Marchionne w pierwszym komentarzu po zakończonym w piątek wieczorem referendum oświadczył, że pracownicy "okazali wiarę w samych siebie i swoją przyszłość oraz odwagę zrobienia kroku naprzód przeciwko bezruchowi". Wcześniej Marchionne, krytykowany przez lewicowych związkowców, kładł nacisk na potrzebę uczynienia włoskich fabryk bardziej konkurencyjnymi i wydajnymi.
Spór o losy historycznej fabryki Mirafiori wybuchł pół roku po batalii o przyszłość przestarzałej, niewydajnej filii w Pomigliano d'Arco na południu Włoch, gdzie ma być produkowany nowy model pandy. W tym przypadku również związek FIOM protestował przeciwko planom restrukturyzacji nakładem inwestycji w wysokości 700 mln euro i zarzucał dyrekcji łamanie praw pracowniczych. W referendum w fabryce projekt Fiata został zaakceptowany. Podczas sporów o kolejne fabryki Fiata we Włoszech często przywoływany jest przez dyrekcję i zwolenników modernizacji przykład uważanego za wzorcowy ze względu na wydajność zakładu w Tychach.
zew, PAP