"Zero tolerancji" w górnictwie?

"Zero tolerancji" w górnictwie?

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. Wikipedia)
Prezes Wyższego Urzędu Górniczego Piotr Litwa ocenia, że w górnictwie potrzebny jest program "zero tolerancji" dla łamania przepisów. Po serii styczniowych wypadków w kopalniach prezes zaapelował o realne działania służące poprawie bezpieczeństwa.
W pierwszych tygodniach stycznia w kopalniach węgla kamiennego zginęło już pięciu górników, wobec 15 w całym ubiegłym roku. W sumie górnicza praca pochłonęła w tym roku już sześć ofiar. - Osobiście nie pamiętam takiego stycznia - takiej serii wypadków, jednego za drugim. Każdy z nich ma swoje przyczyny, ale w każdym z nich widać ewidentnie irracjonalne zachowania pracowników - powiedział prezes na antenie katowickiej rozgłośni Polskiego Radia.

Swój apel szef nadzoru górniczego skierował zarówno do zarządów górniczych firm, jak i ich właściciela - resortu gospodarki. Według prezesa, przykłady z innych gałęzi przemysłu wydobywczego potwierdzają, że właśnie działania właścicielskie mogą zainicjować skuteczne programy, poprawiające bezpieczeństwo. - Obserwujemy rynek górniczy, mamy bardzo dobre przykłady, jak właściciel może się zachować. To wdrażanie różnego rodzaju programów, np. zero tolerancji dla łamania przepisów - program wprowadzony przez przedsiębiorcę Górażdże Cement, który sprawdza się - powiedział Litwa. Dodał, że chodzi o takie programy, które będą w stanie skutecznie przemówić do pracowników, że nie opłaca się ryzykować, ani pracować w sposób sprzyjający wypadkom. Prezes powołał się na przykład górnictwa niemieckiego, gdzie przestrzegana jest zasada "zero tolerancji" dla łamania przepisów. - Są pewne procedury, których nikt nie będzie starał się złamać, bo po prostu ludzie mają zakodowane, że procedura jest opracowana nie po to, by ją nie łamać, ale by przestrzegać. Nikt nie będzie na siłę wykonywał czynności, które przynoszą określone ryzyko - podkreślił prezes WUG.

Litwa zapowiedział, że w tym roku inspektorzy nadzoru górniczego będą szczególną uwagę zwracać na pracę i stan techniczny używanych w kopalniach urządzeń do transportu materiałów i ludzi. Przy korzystaniu z nich i ich obsłudze bodaj najczęściej dochodzi do wypadków. Przedstawiciele WUG są zaniepokojeni sytuacją, w której górnicy - choć w większości znają obowiązujące przepisy i procedury - często świadomie je łamią. Według Litwy, rodzi to pytania o inne niż ludzka nieuwaga powody takiego stanu. - Cały czas staramy się szukać tych powodów. Pytanie, czy jest to presja na wydobycie, czy jest to zła organizacja pracy, czy jest to zbyt mała liczba pracowników w zakładzie górniczym, bo to również bierzemy pod uwagę - podkreślił prezes WUG.

Z danych Urzędu wynika, że wiele podziemnych wypadków wiąże się właśnie z rażącym lekceważeniem przepisów. Wstępne ustalania wskazują, że zmarły w środę w katowickiej kopalni Murcki-Staszic 23-letni górnik przystąpił do konserwacji napędu taśmociągu nie zabezpieczając go wcześniej przed przypadkowym włączeniem. Tym samym złamana została jedna najważniejszych zasad przy tego typu czynnościach.

PAP, arb