Rostowski: Balcerowicz nie chce debatować, bo wie że jego argumenty są słabe

Rostowski: Balcerowicz nie chce debatować, bo wie że jego argumenty są słabe

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jacek Rostowski (fot. WPROST) Źródło: Wprost
Leszek Balcerowicz unika debaty do której go zapraszam, bo w głębi duszy wie, ze jego argumenty są bardzo słabe - tak minister finansów Jacek Rostowski skomentował fakt, że Leszek Balcerowicz odmówił udziału w publicznej debacie na temat reformy systemu emerytalnego. Rostowski podkreśla, że gdyby w czasie debaty Balcerowicz przekonał go, że rozwiązania proponowane przez rząd są błędne - wówczas minister finansów wycofałby się ze swojej propozycji.
Rząd Donalda Tuska zaproponował, by do OFE trafiało 2,3, a nie jak dotychczas 7,3 procent naszego wynagrodzenia. Dodatkowe 5 procent trafiałoby na konta Polaków w ZUS co - według zapewnień rządu - pozwoliłoby ograniczyć deficyt finansów publicznych. Rozwiązanie takie ma być tymczasowe - wraz z upływem kolejnych lat składka trafiająca do OFE byłaby sukcesywnie zwiększana. Przeciwnikiem takiego rozwiązania jest m.in. Leszek Balcerowicz. Zdaniem byłego prezesa NBP rząd powinien walczyć z deficytem przyspieszając prywatyzację i zmniejszając wydatki budżetowe. Minister Rostowski zaproponował Balcerowiczowi udział w debacie na temat reformy systemu emerytalnego, ale Balcerowicz odmówił tłumacząc, że Rostowski powinien najpierw dokładnie zapoznać się z jego krytycznymi uwagami na temat reformy emerytalnej.

Rostowski przekonuje jednak, że - wbrew słowom byłego prezesa NBP - proponowana przez rząd reforma to "uzdrowienie systemu emerytalnego". - To jest chory system, który powoduje dziurę w budżecie. Chcemy zrobić tak, by OFE opłacało się inwestować więcej pieniędzy w akcje niż dzisiaj - podkreśla minister finansów. I dodaje, że zmiany proponowane przez rząd to "uderzenie w tą część drugiego filara, która nam nic nie daje , bo jest inwestowana o obligacje i zwiększa deficyt budżetowy". Tymczasem po wprowadzeniu zmian proponowanych przez rząd "budżet będzie się miał dużo lepiej w 2011 roku" - zapewnia Rostowski.

- OFE biorą te pieniądze i kupują obligacje. Pieniądze uzyskane za te obligacje państwo przekazuje do ZUS, żeby wypłacał emerytury. Teraz te pieniądze pójdą bezpośrednio do ZUS bez obecności OFE. Poza tym nic się nie zmienia - podsumowuje zaproponowane przez rząd zmiany minister finansów.

TVN24, arb