Powstrzymać marsz ekonomicznej ignorancji

Powstrzymać marsz ekonomicznej ignorancji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szansa, że któryś minister obecnego rządu zasłuży na solidną pochwałę jest mniej więcej taka, jak szansa na wygraną w Lotto. Minister rolnictwa Marek Sawicki jest więc wyjątkowym szczęściarzem.
Dlaczego Sawickiemu należy się pochwała? Śmiem przypuszczać, że jako jeden z niewielu polskich polityków nie tylko zna różnice pomiędzy podażą, a popytem, lecz wie także, jak na podaż i popyt oddziałują ceny! Jak na osobę wywodzącą się z PSL i eksperta z zakresu uprawy ziemniaka (pisał o tym pracę doktorską) to wiedza niezwykle zaawansowana! Ujawnił ją, proponując wprowadzenie "ruchomej akcyzy" na paliwo. Gdy ceny paliwa idą w górę, akcyza miałaby iść w dół. Propozycja ministra jest oczywiście korzystna nie tylko dla budżetu, lecz także dla nas wszystkich. Nawet dla tych, którzy nie dorobili się jeszcze samochodu. Ceny benzyny wpływają bowiem bezpośrednio na ceny wszystkich artykułów dostępnych na rynku: cebuli, czosnku, komputerów, aspiryny, prezerwatyw, koszy na śmieci i płyt CD.

Proszę mi wybaczyć, że takie trywialne prawdy ekonomiczne tłumaczę również w tym felietonie. Jego czytelnik rozumie je zapewne równie dobrze jak minister Sawicki. Tylko co z tego, skoro ostateczna decyzja o "ruchomej akcyzie" nie należy ani do czytelnika, ani do mnie, ani nawet do ministra Sawickiego? Ona należy do rządu. I tu zaczynają się schody. Zwiększenie stawek VAT jest dowodem na to, że stosunek rządu wobec rozwiązań przyjaznych podatnikom jest dość chłodny. To samo można powiedzieć o jego stosunku wobec ekonomicznego rozsądku.

Ale jest nadzieja. Nadzieja, że minister Sawicki kaganek ekonomicznej oświaty poniesie w rządowe kręgi. Wytłumaczy kolegom, że gdy cena rośnie, to popyt maleje, a w wypadku paliwa, jako dobra w pewnym sensie niezbędnego nam wszystkim, popyt przesuwa się na jego zamienniki. Dlaczego prywatne osoby kupują hurtowo olej rzepakowy? Bo uwielbiają smażyć? Nie - po prostu używają go jako zamiennika oleju napędowego do swoich dieslów.

I tu zaczyna się błędne koło. Tego typu zamienniki nie przynoszą budżetowi państwa akcyzowych korzyści, to prowadzi do wzrostu deficytu finansów publicznych, co z kolei napędza dług publiczny, którego wzrost zachęca polityków do wprowadzania w życie kolejnych "genialnych" pomysłów gospodarczych - zawsze znajdzie się bowiem jakiś podatek, który można podwyższyć. Podwyżki podatków przekładają się z kolei na wzrost cen i dalsze zmniejszenie dochodów budżetowych, a wtedy... Tylko edukacyjny zapał i dar przekonywania ministra Sawickiego może przerwać ten destrukcyjny marsz ekonomicznej ignorancji!