Bez horyzontu
Studia magisterskie w tej specjalności prowadzone są na Wydziale Mechanicznym Energetyki i Lotnictwa (MEL) PW. Politechnika chce zapraszać profesorów ze wspomnianych uniwersytetów amerykańskich na wykłady do Polski i wysyłać swoich studentów na studia na tych uczelniach oraz na praktyki w amerykańskich firmach energetyki jądrowej. - Umowy nie mają horyzontu czasowego i nie określają liczby naukowców i studentów zaangażowanych we współpracę. Wszystko będzie zależało od środków, bo współpraca z Ameryką kosztuje - powiedział prof. Kulik. Jak wyjaśnił, MEL dysponuje własnymi środkami na zapraszanie amerykańskich specjalistów do Polski i na wysyłanie do USA studentów. Ci ostatni przybywają do Ameryki na kilka tygodni i zgodnie z umowami nie płacą czesnego za naukę.
Chcą sprzedać know-how
Strona amerykańska - dodał rektor Kulik - oczekuje w zamian, że firmy amerykańskie będą mogły sprzedawać w Polsce swoje know-how i swoje produkty. - Amerykańskie firmy energetyki jądrowej liczą na zainteresowanie polskiego rynku. Widzieliśmy tu wspaniałe rozwiązania małych modułowych reaktorów. W tej chwili wszystkie firmy energetyczne na świecie są zainteresowane tym, aby jak najlepiej przedstawić swoją ofertę dla Polski, ponieważ decyzji żadnych (co do zakupu technologii i sprzętu - red.) rząd RP jeszcze mnie podjął - powiedział prof. Kulik.
Według programu rządowego, pierwsze elektrownie atomowe miałyby powstać w Polsce w latach 2020-22. Jednak zdaniem profesora Romana Domańskiego, specjalisty w zakresie energetyki nuklearnej na MEL, nie należy ich oczekiwać wcześniej niż w 2025 r. Profesorowie Kulik i Domański oraz dziekan wydziału MEL profesor Jerzy Banaszek spotykają się również w Waszyngtonie z przedstawicielami rządu amerykańskiego, ekspertami z Ministerstwa Energetyki i Komisji Nadzoru Jądrowego (NRC), omawiając z nimi formy dalszej współpracy.
Marzenie o małym reaktorze
Naukowcy z PW snują również plany - choć nazywają je "marzeniem" - zbudowania na uczelni małego badawczego reaktora atomowego. Reaktory takie, o niewielkiej mocy, znajdują się w campusach wielu uniwersytetów w USA. - To odległe marzenie, które mogą dopiero zrealizować nasi absolwenci, ci młodzi ludzie, którzy zaczynają właśnie staże w USA. Bo to jest kwestia pieniędzy - powiedział prof. Kulik. Mały rektor badawczy kosztuje minimum 30 milionów dolarów. Jak zwrócił uwagę prof. Domański, istnieje także bariera przepisów, które musiałyby w Polsce zezwolić na umieszczenie takich reaktorów na uczelniach.
zew, PAP