Belka odradzał
Projekt SLD nakłada na banki obowiązek wpisania do umowy kredytowej wysokości maksymalnej stawki spreadu. Wcześniej Sojusz rozważał, czy określić w ustawie Prawo bankowe maksymalnych widełek spreadu (tak, by nie mógł on przekroczyć 10 proc.). Takie rozwiązanie Sojuszowi odradził m.in. prezes NBP Marek Belka. - Powiedział mi, że takie rozwiązanie prawne może spowodować, że banki będą szły po maksymalnej stawce określonej przez parlament i wtedy nie będzie między nimi konkurencji - że lepiej jest - zdaniem prof. Belki - zapisać ustawowy obowiązek informowania klienta o wysokości spreadu tak, żeby banki rywalizowały ze sobą nie tylko wysokością marży i oprocentowania kredytu, ale też wysokością spreadu - oświadczył wiceszef klubu Sojuszu Marek Wikiński.
Frank i tak bardziej opłacalny
Polityk Sojuszu przedstawił też prezentację, w której porównał, jak wygląda różnica w spłacie kredytu zaciągniętego we frankach szwajcarskich i złotówkach. Jak mówił, jeśli przykładowa rodzina Złotopolskich wzięła w czerwcu 2008 roku 300 tysięcy kredytu w walucie polskiej, to do tej pory zdołała spłacić o 6826 złotych więcej niż przykładowa rodzina Frankowskich, która w tym samym czasie zaciągnęła w identycznej wysokości kredyt, ale we frankach szwajcarskich.
Według Wikińskiego przeciętna wysokość raty kredytu w złotych w ciągu ostatnich 3 lat wyniosła 1796 złotych, tymczasem we franku szwajcarskim - 1611 złotych. W związku z tym - jak dodał - korzyść dla kredytobiorcy we franku szwajcarskim wynosiła przeciętnie 184 złote. Sytuację zmieniło jeszcze dodatkowo umocnienie się kursu franka w ostatnim miesiącu. - W czerwcu 2011 w wyniku umocnienia się kursu franka szwajcarskiego wobec polskiego złotego wysokość raty kredytu denominowanego we franku szwajcarskim zaciągniętego w czerwcu roku 2008 przekroczyła już wartość analogicznego kredytu zaciągniętego w narodowej walucie - powiedział Wikiński.
zew, PAP