Wojna za 10 lat? Kto przeciw komu?
Rostowski powiedział też, że amerykański sekretarz stanu Timothy Geithner mówił we Wrocławiu, "że dla nich stabilność strefy euro i Europy jest strategią polityczną", nie tylko gospodarczą. Rostowski przypomniał, że w Strasburgu mówił, że gdyby miała się podzielić strefa euro, "to trudno sobie wyobrazić, by UE się nie podzieliła i nie rozpadła". - Są analizy, które pokazują, że nie ma możliwości prawnych wystąpienia ze strefy euro bez wystąpienia z EU i trudno sobie wyobrazić, żeby Europa była tak bezpieczna jak jest dzisiaj, bez EU - ocenił. A to dlatego - podkreślił szef resortu finansów - że Unia Europejska jest jednym z filarów bezpieczeństwa w Europie. - Jak mówiłem o zagrożeniu wojną, to mówiłem o perspektywie 10 lat - dodał.
Kolega Rostowskiego szykuje się do ucieczki
W debacie w Parlamencie Europejskim w środę Rostowski, ostrzegając przed rozpadem UE, przywołał swą niedawną prywatną rozmowę z "prezesem wielkiego polskiego banku", pracującym w ministerstwie za czasów transformacji w Polsce. Miał on mu powiedzieć, że po takich wstrząsach gospodarczych i politycznych, jakie teraz dotykają Europę, "rzadko się zdarza, by po 10 latach nie było także katastrofy wojennej". I - jak mówił minister - ten prezes banku dodał, że "poważnie się zastanawia nad tym, by uzyskać dla dzieci zieloną kartę w USA".
"Sukcesy? Mamy"
- Walczyć z kryzysem można tylko wspólnie i solidarnie, zaczynamy osiągać pewne sukcesy - mówił na piątkowej konferencji Rostowski. Wskazał na trzy - jego zdaniem ważne - rzeczy, które się wydarzyły w ostatnim czasie: umowa między bankami centralnymi, kompromis w sprawie tzw. sześciopaku i po trzecie pogłębiona współpraca Europy z USA, "którą symbolizuje obecność Timothy Geithnera", amerykańskiego sekretarza stanu na posiedzeniu ministrów we Wrocławiu.
- Jest już efektywna zgoda Komisji Europejskiej w sprawie tzw. sześciopaku - powiedział Rostowski. - Wszystkie punkty, które były sporne w przeszłości już są uzgodnione i dlatego mamy dużą dozę pewności, że te akty będą przyjęte przez te dwie główne instytucje europejskie, między którymi były pewne napięcia - powiedział minister. Wskazał na Radę Europejską i Parlament Europejski. Dodał, że Komisja Europejska była bardzo pomocna w procesie dochodzenia do kompromisu.
Sześciopak
Celem tzw. sześciopaku, czyli pakietu pięciu rozporządzeń i dyrektywy, jest przede wszystkim wzmocnienie unijnego Paktu Stabilności i Wzrostu trzymającego w ryzach finanse publiczne krajów UE. Jego szybkie przyjęcie miało być silnym sygnałem dla objętych kryzysem rynków. Spór między Radą i krajami UE uniemożliwił jednak przyjęcie pakietu przed wakacjami. Konflikt dotyczył głównie stopnia, w jakim sankcje za nieprzestrzeganie dyscypliny budżetowej przez kraje strefy euro powinny być automatyczne, tzn. na ile powinny być niezależne od politycznych decyzji krajów UE. PE chciał, by ministrowie finansów mogli odrzucać decyzje KE tylko wtedy, jeśli uzyskają kwalifikowaną większość głosów, czyli byłoby im znacznie trudniej uniknąć reprymendy. Rada, czyli rządy chciały, by wystarczyła mniejszość blokująca do odrzucenia decyzji KE, co zdaniem PE niosło ryzyko, że tak jak w przeszłości politycy znajdą sposób na ominięcie niewygodnych dla nich decyzji niezależnych ekspertów KE.
zew, PAP