"Stary, te urzędasy we wszystkim pomagają". Radzionków kusi inwestorów

"Stary, te urzędasy we wszystkim pomagają". Radzionków kusi inwestorów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. YouTube
Burmistrz Radzionkowa przyciąga do swojego miasta inwestorów kręcąc oryginalne spoty, których autorzy przekonują, że biznesmen decydujący się na rozpoczęcie działalności w śląskim mieście będzie w nim traktowany po królewsku. - Stary, te urzędasy we wszystkim pomagają. Przenoszę tu cały biznes - emocjonuje się japoński inwestor, bohater jednej z reklam.
Najnowsza reklama Radzionkowa jest od kilku dni emitowana w TVN24. Jej bohaterem jest biznesmen z Dalekiego Wschodu, który brodząc w bagnie zapowiada budowę światłowodu; jeżdżąc na segway'u (dwukołowy, elektryczny pojazd) pokazuje, gdzie zbuduje suwnicę; a następnie - podniesiony przez dźwig na odpowiednią wysokość - prezentuje miejsce, w którym stanie hala fabryczna. Biznesmena na krok nie odstępują urzędnicy, czym nasz bohater jest wyraźnie zachwycony. W ostatniej scenie spotu w telefonicznej rozmowie opowiada koledze, że przenosi do Radzionkowa cały biznes, ponieważ "urzędasy we wszystkim mu pomagają". A burmistrz Radzionkowa Gabriel Tobor odpowiada mu po japońsku: Pewnie! Bo my inwestorów traktujemy po królewsku.

[[mm_2]]

To już drugi tego typu spot nakręcony przez władze Radzionkowa. W poprzednim inwestor, po przekroczeniu granicy miasta przesiada się do lektyki, urzędnicy witają go chlebem, solą oraz... drinkami i balonami, a przy podpisywaniu umowy odpowiednią temperaturę w pomieszczeniu zapewniają pracownicy urzędu wyposażeni w... ogromne wachlarze. 

[[mm_1]]

Spoty okazują się być skuteczną metodą promocji - po emisji pierwszego z nich, w 2010 roku, miejski ratusz sprzedał cztery działki pod inwestycje za 5,5 miliona złotych. Dodatkowo miasto sprzedało 13 działek pod budowę domów prywatnych. Czy i tym razem się uda? - Zwykłym mieszkańcom pewnie spot się spodoba. Trudno mi powiedzieć, jak zareagują inwestorzy. Może docenią odwagę burmistrza i urzędników, którzy pokazali otwartość, ale i swego rodzaju dystans do pełnionej funkcji.- mówi Patryk Tomiczyk, śląski kulturoznawca i filmoznawca.

"Dziennik Zachodni", arb