Koleje Śląskie dysponują taborem w postaci trzech nowoczesnych składów typu Flirt i ośmiu typu Elf oraz rezerwowym w postaci dwóch zmodernizowanych składów EN-57, a także dwóch pozyskanych od polskiego przewoźnika lokomotyw Traxx i dziesięciu kupionych w Czechach przedziałowych wagonów pasażerskich. Czwarty Flirt obecnie jest naprawiany po wypadku. Niedawno KŚ rozstrzygnęły przetarg na dostarczenie pięciu kolejnych zmodernizowanych składów EN-57. Prócz zapowiadanego od dawna kluczowego połączenia Gliwice-Katowice-Częstochowa, Koleje Śląskie w weekendy jeżdżą też z Częstochowy lub Sosnowca do Wisły Głębce. To trasa, którą - zgodnie z zawartym porozumieniem - również opuściły Przewozy Regionalne. Prócz gotowego taboru oraz kadr, na dwunastu większych stacjach trasy spółka przygotowała swoje kasy (na pięciu z nich - w postaci stojących poza dworcami kontenerów). Na czternastu stacjach ustawiono biletomaty. Ceny biletów są minimalnie niższe niż Przewozów Regionalnych. Przejazd bez ulg z Gliwic do Katowic ma w ramach tzw. biletu liniowego kosztować 4 zł (bilet strefowy PR - 4,20 zł), a do Częstochowy - 19 zł (PR - 19,70 zł). Różnice w cenach biletów miesięcznych sięgają zwykle kilku złotych.
Matusiewicz nie wyklucza, że samorządowa spółka będzie przejmowała kolejne linie, ale na razie chce się koncentrować na tych, które obsługuje. - Jeśli w Przewozach Regionalnych nastąpi istotna restrukturyzacja - na którą liczę - to nie będzie takiej konieczności. Dziś niestety Przewozy Regionalne są jak dla śląskiego podatnika potwornie drogą spółką, bo dotacja do nich w ciągu roku podskoczyła o 100 proc., właściwie bez żadnych powodów - podkreślił marszałek.
PAP, arb