Kolejne agencje ratingowe grożą Polsce obniżeniem perspektywy ratingu i nie wykluczają obniżenia samego ratingu. Powód? Rząd - zdaniem agencji ratingowych - nie podejmuje wystarczających działań, by obniżyć deficyt finansów publicznych. O sprawie pisze "Rzeczpospolita".
Moody's Investors Service, jedna z trzech najważniejszych agencji ratingowych (pozostałe to Standard&Poor's i Finch) nie wykluczył obniżki perspektywy ratingu Polski do "negatywnej" już na przełomie roku. – Wszystko uzależniamy od ewentualnego poślizgu w planie redukcji deficytu, który spowoduje znaczny wzrost kosztów finansowania długu - wyjaśnił analityk Moody's na Polskę, Jaime Reusche. Obniżenie perspektywy ratingu, nie mówiąc już o obniżeniu samego ratingu, wiązałoby się ze wzrostem kosztów uzyskiwania kapitału za granicą, a co za tym idzie - wzrostem kosztów obsługi polskiego długu, który wynosi obecnie 756,4 mld złotych.
Monika Kurtek, główny ekonomista Banku Pocztowego przyznaje, że groźby formułowane przez Reusche jej nie zaskakują. Przypomina, że agencje ratingowe już kilka miesięcy temu informowały, iż oczekują od rządu bardziej zdecydowanych działań w kwestii obniżenia deficytu i długu. - Ponieważ jesteśmy po wyborach parlamentarnych, a za chwilę nowy rząd przedstawić musi plan działania na najbliższe 4 lata, agencje starają się aby ich oczekiwania zostały uwzględnione, a wcześniejsze ostrzeżenia zostały potraktowane poważnie – tłumaczy Kurtek. - Od dawna słyszymy, że rząd musi coś po wyborach zrobić. No na przykład ograniczyć ulgi i zapomogi – wtóruje jej Ernest Pytlarczyk z BRE Banku. Dodaje, że "przydałoby się też coś nośnego medialnie - coś na kształt podwyżki wieku emerytalnego lub reformy emerytur górniczych i mundurowych".
Monika Kurtek, główny ekonomista Banku Pocztowego przyznaje, że groźby formułowane przez Reusche jej nie zaskakują. Przypomina, że agencje ratingowe już kilka miesięcy temu informowały, iż oczekują od rządu bardziej zdecydowanych działań w kwestii obniżenia deficytu i długu. - Ponieważ jesteśmy po wyborach parlamentarnych, a za chwilę nowy rząd przedstawić musi plan działania na najbliższe 4 lata, agencje starają się aby ich oczekiwania zostały uwzględnione, a wcześniejsze ostrzeżenia zostały potraktowane poważnie – tłumaczy Kurtek. - Od dawna słyszymy, że rząd musi coś po wyborach zrobić. No na przykład ograniczyć ulgi i zapomogi – wtóruje jej Ernest Pytlarczyk z BRE Banku. Dodaje, że "przydałoby się też coś nośnego medialnie - coś na kształt podwyżki wieku emerytalnego lub reformy emerytur górniczych i mundurowych".
"Rzeczpospolita", arb