W ramach kampanii społecznej "S" o negatywnych cechach tzw. umów śmieciowych zaplanowano m.in. współpracę z organizacjami pozarządowymi. Związek przygotuje spoty radiowe i telewizyjne, reklamy prasowe i ogłoszenia billboardowe promujące stałe formy zatrudnienia. Ma być powołana także "Koalicja na rzecz przyjaznego zatrudnienia", do której zapraszane będą znane osoby ze świata mediów, sportu i polityki. Powstanie specjalna strona www - interaktywna mapa umów śmieciowych, gdzie znaleźć będzie można zakłady stosujące te formy zatrudnienia.
S" zamierza także przygotować opracowanie naukowe badające zjawisko umów śmieciowych oraz zorganizować na ten temat konferencję naukową. Związek nie wyklucza też protestu przed Sejmem lub serii pikiet firm, które stosują wobec pracowników tego typu rozwiązania. Oceniając 12 miesięcy sprawowania stanowiska przewodniczącego "S", Duda powiedział, że w dalszym ciągu będzie się starał trzymać związek "z daleka od polityki". - Nie zawsze to się udaje, bo np. w przypadku projektu ustawy o podniesieniu płacy minimalnej trzeba było rozmawiać z politykami, zmuszać ich do działania. Na Wiejskiej toczą się ważne dla pracowników sprawy i trzeba na nie reagować - dodał.
Duda podkreślił, że nie chce, aby "S" była wykorzystywana przez polityków dla ich celów. - Chcę, żeby to "Solidarność" wykorzystywała polityków dla celów związkowych, czyli pracowniczych. Chcę być dla polityków partnerem - zadeklarował. Szef związku za swój sukces uznał m.in. rosnące zaufanie społeczne do NSZZ Solidarność. Według wrześniowych badań CBOS zaufanie do związku deklarowało 35 proc. (w lipcu 2010 r. wyniosło ono 24 proc.). - Co ważniejsze, w przedziale wiekowym 18-24 lat poparło nas aż 49 proc. badanych - dodał.
Do osiągnięć ostatniego roku na funkcji szefa związku Duda zaliczył także złożenie w Sejmie projektu obywatelskiego ws. podniesienia płacy minimalnej, pod którym podpisało się 350 tys. osób. - Nie ma takiej drugiej organizacji w Polsce jak związek zawodowy "Solidarność", która byłaby w stanie jak my wyprowadzić na ulice kilkadziesiąt tysięcy ludzi. I długo jeszcze nie będzie - powiedział Duda.pap, ps