Ekonomista twierdzi, że "przy bankructwie banków zadziała efekt domina". – Rządy będą musiały nacjonalizować banki. Najbardziej odczuje to rząd francuski. To oznacza potężny kryzys finansowy w Europie – dodaje. Na pytanie, jak ten kryzys odbije się w Polsce, Rybiński mówi: – Mamy to szczęście, że polskie banki nie są zaangażowane w Grecji ani na południu Europy. Pewną liczbę obligacji może mieć NBP. Mam nadzieję, że tak nie jest, ale kiedyś inwestowano w obligacje włoskie. To byłyby jedyne straty.
Rybiński twierdzi, że "NBP jest bardzo silny, odnotowuje potężne zyski i wytrzyma, gdyby zbankrutować mieli Włosi". – Jeśli jednak potężne finansowe tsunami przejdzie przez Europę, to problem będziemy mieć także w Polsce. W UE będzie potężna recesja, rynek zbytu zacznie się kurczyć, eksporterzy zaczną odnotowywać potężne straty, będą musieli zwalniać ludzi. Wtedy polska gospodarka też nie uniknie recesji. Przewiduję, że nadejdzie ona w 2013 roku. Wtedy czeka nas wzrost bezrobocia i niepokoje społeczne – mówi ekonomista.
Ile osób szacunkowo może stracić pracę? – Mniej więcej pół miliona osób – twierdzi Rybiński. Dodaje, że "to nie jest najczarniejszy scenariusz". – Może być więcej – ostrzega.
"Fakt", ps