Azjaci z Wólki okradają państwo. Straty idą w miliardy

Azjaci z Wólki okradają państwo. Straty idą w miliardy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy służby dadzą radę przestępcom? (fot. policja.pl)
Miliardy złotych kosztowały Skarb Państwa przestępstwa finansowe azjatyckich grup przestępczych z Wólki Kosowskiej pod Warszawą - szacuje Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Straty w skali UE są liczone w miliardach euro.
ABW podsumowała międzynarodową konferencję "Zwalczanie oszustw szkodzących interesom finansowym Unii Europejskiej – ujęcie praktyczne w zakresie azjatyckich zorganizowanych grup przestępczych", która odbywała się w Warszawie. Według przedstawicieli ABW, nielegalny obrót towarami pochodzącymi z Dalekiego Wschodu powoduje "olbrzymie straty finansowe" dla budżetów państw Unii Europejskiej. - To są kwoty idące w miliardy euro - powiedział dyrektor stołecznej delegatury ABW mjr Jarosław Korbacz.

Na pytanie o sumę pieniędzy wytransferowanych z Polski od momentu powstania centrum handlowego w Wólce Kosowskiej Korbacz odpowiedział: "Śmiało możemy mówić o miliardach złotych". Pierwszymi sprawami dot. przestępstw finansowych popełnionych przez osoby pochodzące z Azji ówczesny Urząd Ochrony Państwa zajmował się w 1997 r.

Pozycja nielegalnie uprzywilejowana

Działalność azjatyckich grup przestępczych w Wólce Kosowskiej była jedną z przyczyn powstania delegatury stołecznej ABW pod koniec lipca 2011 r. W tej gminie działa 1360 chińskich i wietnamskich firm. - Cała polska gospodarka, przede wszystkim małe firmy, które usiłują prowadzić legalny obrót, płacąc podatki i cła, nie są w żaden sposób konkurencyjne dla firm dalekowschodnich. Te firmy znajdują się w  nielegalnie uprzywilejowanej pozycji - zwracał uwagę ekspert ABW płk Wojciech Barański.

ABW chce zwalczać azjatycką przestępczość przez współpracę służb krajowych i wspólne kontrole. - Wydaje się, że niezbędne będzie też nawiązanie współpracy z państwami azjatyckimi - powiedział zastępca dyrektora delegatury stołecznej ABW ppłk Robert Nawrot. Przedstawiciele ABW przyznali jednak, że w swoich macierzystych krajach azjatyckie grupy przestępcze uczciwie płacą cła i podatki.

Narkotyki, handel ludźmi

Przestępcy z Dalekiego Wschodu - przedstawiciele ABW mówili przede wszystkim o przestępcach z Wietnamu, w mniejszym stopniu z Chin -  zajmują się m.in. produkcją narkotyków oraz przemytem ludzi i towarów. Największą uwagę ABW zwraca jednak na nieprawidłowości związane z  obrotem towarami pochodzącymi z Azji oraz legalizację uzyskanych w ten sposób środków. - Ten proceder generuje największe zyski - powiedział Nawrot.

W dwóch przypadkach omówionych w piątek przez ABW przestępcy na  masową skalę importowali towary z Azji, przede wszystkim z Chin, do  wielkich portów UE - głównie w Niemczech i Włoszech. Przedstawiciele ABW tłumaczą, że tamtejsze służby celne nie są w stanie skontrolować milionów trafiających tam kontenerów. W portach od dziesięciu do  kilkunastu razy zaniżano wartość celną towaru. Potem artykuły trafiały do azjatyckich centrów handlowych w całej Europie, w tym do Wólki Kosowskiej pod Warszawą. Stamtąd były dystrybuowane przez fikcyjne firmy, które nie płaciły żadnych podatków.

Pan z gotówką w torbie

Zarobione pieniądze przestępcy legalizowali przesyłając je do Azji -  albo bezpośrednio z kont bankowych w Polsce, albo najpierw wysyłając kurierów do krajów byłego ZSRR. W dwóch przypadkach, o których poinformowała ABW, "wyprano" tak 430 mln dolarów (ponad 1,4 mld zł według obecnego kursu) w ciągu 14 miesięcy oraz co najmniej 120 mln dolarów (ponad 400 mln zł) w ciągu roku. - Dzisiaj przestępczość azjatycka to nie są chińskie triady ani japońska jakuza. Dzisiaj to jest przede wszystkim pan z gotówką w  torbie, który idzie do banku, wpłaca gotówkę, by przelać te pieniądze poza UE - podsumował płk Barański.

zew, PAP