Francja coraz bliżej utraty ratingu AAA. "To będzie katastrofa"

Francja coraz bliżej utraty ratingu AAA. "To będzie katastrofa"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nicolas Sarkozy, fot. Wikipedia
Agencje ratingowe - najpierw Moody's, a potem Standard and Poor's - naciskają na Francję, grożąc jej utratą najwyższego ratingu AAA. Część ekonomistów uważa ten scenariusz za nieunikniony i obawia się, że jego fatalne skutki zaszkodzą całej strefie euro.
Już w połowie października Moody's ostrzegł Francję, że w ciągu trzech miesięcy może obniżyć jej rating - najwyższy możliwe, czyli potrójne A. 21 listopada agencja ratingowa poinformowała, że nadal możliwe jest obniżenie noty Francji, a jej model społeczny może być nie do utrzymania. Moody's wyjaśnił wtedy, że "uporczywie wysokie koszty pożyczania pieniędzy w zestawieniu z coraz gorszą perspektywą wzrostu (gospodarczego) mogą zwiększyć trudności, jakie napotyka rząd Francji".

Spekulacje się mnożą

W ostatnich dniach pogłoski o rychłym odebraniu francuskiej gospodarce najwyższego poziomu wiarygodności kredytowej mnożą się. Dziennik ekonomiczny "La Tribune" podał w poniedziałek, że kolejna z trzech największych agencji ratingowych Standard and Poor's przygotowuje się do zmiany, w ciągu tygodnia, perspektywy ratingowej Francji na "negatywną", co jest ostatnim etapem przed degradacją jej noty rynkowej.

Obniżka ratingu kwestią czasu...

Wielu francuskich ekonomistów uważa, że w tej chwili obniżka noty ich kraju jest tylko kwestią czasu. Niektórzy mówią otwarcie, że Francja już dawno nie powinna była mieć najwyższego ratingu, dzięki któremu może liczyć na nisko oprocentowane finansowanie długu. - Z racji swoich wybryków budżetowych Francja od 10 lat nie zasługuje na potrójne A - powiedział już w połowie listopada w radiu Europe 1 Marc Touati, analityk grupy finansowej Assya. Jego zdaniem, agencje ratingowe traktowały do tej pory "wyrozumiale" francuskie finanse publiczne, jakby nie dostrzegając rosnącego z roku na rok długu publicznego, połączonego ze słabym wzrostem gospodarczym czy nawet okresową recesją.

...albo już po wszystkim?

Znany ekonomista i były szef Europejskiego Banku Rozwoju i Odbudowy oraz dawny doradca prezydenta Francois Mitterranda, Jacques Attali, uważa, że jego kraj stracił już de facto swoją najwyższą notę, jeśli wziąć pod uwagę różnicę poziomów oprocentowania kredytów Francji i Niemiec na korzyść tego ostatniego państwa. - Nie łudźmy się: na rynkach, dług (francuski) już nie ma ratingu AAA - ocenił już blisko trzy tygodnie temu Attali w wywiadzie dla "La Tribune". Jego zdaniem, skoro Francja zaciąga obecnie dziesięcioletnie pożyczki o rentowności 3,4 proc., to w rzeczywistości państwo to zasługuje tylko na rating AA. W opinii Attalego, ogłoszony na początku listopada przez rząd Francois Fillona drugi w tym roku plan oszczędności nie wystarczy, aby uspokoić rynki i ocalić cenny rating, zwłaszcza wobec prognozy niskiego wzrostu gospodarczego na przyszły rok. Attali dodaje, że plan ten, ujawniony na pół roku przed wyborami prezydenckimi we Francji, jest "zlepkiem drobnych propozycji", sformułowanym tak, aby "wprawić w niezadowolenie możliwie najmniejszą liczbę wyborców".

Rząd się broni

Francuski rząd zapewnia uparcie, że robi wszystko, aby utrzymać wiarygodność kredytową na najwyższym poziomie. Jednak te deklaracje nie rozwiały dotąd obaw inwestorów zaniepokojonych niepewnymi perspektywami francuskiej gospodarki. Pogarsza je powracające widmo recesji. Gabinet Fillona obniżył w ostatnich miesiącach prognozę wzrostu gospodarczego na przyszły rok - najpierw z 1,75 proc. do 1,5 proc. PKB, a potem - do 1 proc. PKB. Jednak, według opublikowanego w poniedziałek raportu OECD, wzrost francuskiej gospodarki nie przekroczy w rzeczywistości w 2012 roku nawet 0,3 proc. PKB. Minister gospodarki i finansów Francois Baroin wykluczył we wtorek opracowanie w kolejnych miesiącach trzeciego już w tym roku planu oszczędności. Jego zdaniem, francuski budżet ma wystarczające rezerwy. Nawet na wypadek niższego niż przewidywany przez rząd wzrostu gospodarczego.

"Zobowiązań nie zmieniamy"

Mimo krytycznej sytuacji Paryż podtrzymuje wcześniejsze zobowiązania: zredukowania deficytu publicznego z 7 proc. PKB w roku ubiegłym do 5,7 proc. w tym roku, tak aby stopniowo do 2013 roku dojść - zgodnie z wymaganiami Brukseli - do 3 proc. Liczony w bezwzględnych kwotach deficyt budżetowy Francji osiągnął rekordowy poziom w 2010 roku i wyniósł 148,8 mld euro; rok wcześniej było to 138 mld euro. Natomiast dług publiczny wyniósł w końcu ubiegłego roku ponad 82 proc. PKB.

Błędne koło największym zagrożeniem

Jeśli spełni się scenariusz degradacji ratingu Francji, jakie będą tego skutki dla kraju i całej strefy euro? Głównym zagrożeniem jest pojawienie się efektu "błędnego koła". Automatyczną konsekwencją obniżenia noty będzie natychmiastowe pogorszenie się warunków, na jakich Francja pożycza pieniądze na rynkach. To powiększy z kolei francuski dług publiczny, a w następstwie zmusi rząd do szukania nowych cięć dla zrównoważenia budżetu. Jak obawiają się eksperci, kolejny plan oszczędności mógłby zahamować jeszcze bardziej wzrost gospodarczy, a przez to znów spowodować obniżenie ratingu kraju.

Według eksperta grupy Natixis Cyrila Regnata, w rezultacie obniżenia ratingu "mogłyby gwałtownie podrożeć kredyty bankowe dla francuskich przedsiębiorstw i osób indywidualnych, co zdusiłoby aktywność gospodarczą". Innym prawdopodobnym efektem byłby jeszcze trudniejszy dostęp do kredytów hipotecznych, coraz niechętniej udzielanych przez banki. Zdaniem francuskich mediów, obniżenie przez agencje ratingowe notowań Paryża miałoby też fatalne skutki dla całej europejskiej gospodarki.

Utrata A to katastrofa

"Utrata potrójnego A mogłaby być katastrofalna" - pisze francuski dziennik ekonomiczny "Les Echos". "Stawką jest zdolność naszego kraju do stawienia czoła kryzysowi bankowemu i przyczyniania się do stabilizacji strefy euro" - podkreśla "Les Echos". "Obniżenie ratingu Francji naruszyłoby całą budowlę, którą z wielkim trudem stara się wznieść Europa". Ponadto utrata potrójnego A przez Paryż mogłaby "nadwerężyć wiarygodność kredytową Niemiec" - podkreśla gazeta.

Nadzieję na zatrzymanie tej lawiny nieszczęść ekonomiści wiążą z radykalnymi decyzjami, które mają podjąć przywódcy grupy euro na najbliższym szczycie UE w Brukseli 8-9 grudnia.

pap, ps