Unia fiskalna - ile władzy zabierze państwom?

Unia fiskalna - ile władzy zabierze państwom?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Co czeka strefę euro i Unię? (fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
- Unia fiskalna nie oznacza harmonizacji podatków eurolandu ani mówienia krajom, ile wydawać na tę czy inną politykę, czy podejmowania w Brukseli decyzji o budżetach narodowych - zapewnił Richard Corbett z gabinetu szefa Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya.
Corbett wypowiedział się podczas debaty o zmianach traktatowych w UE zorganizowanej przez brukselski ośrodek badawczy Centre for European Policy Studies (CEPS). Jego wypowiedzi są o tyle ważne, że to gabinet Van Rompuya ma przedstawić przywódcom na szczycie 8-9 grudnia raport na temat ewentualnych zmian w traktacie UE, tak by wzmocnić zarządzanie gospodarcze strefy euro i dyscyplinę finansów publicznych państw strefy. Nalegają na to zwłaszcza Niemcy. Celem jest, by - w odpowiedzi na kryzys zadłużenia eurolandu - w unii monetarnej państw mających wspólną walutę zbudować unię fiskalną.

Czytaj więcej na temat kryzysu we Wprost.pl:

Merkel i Sarkozy ustalili przyszłość UE? Van Rompuy dowie się z listu
"Euro było skazane na porażkę"
Merkel będzie kontrolować trzy polskie banki?
"Albo bolesne wyrzeczenia, albo Włochy stoczą się w otchłań"
Wielkie oszczędzanie we Włoszech. Premier rezygnuje z pensji, minister pracy płacze

Corbett wyraźnie dał jednak do zrozumienia, że nie ma co liczyć na bardzo daleko idące propozycje. Przyznał, że w sprawie zarządzania gospodarczego "rośnie poczucie konieczności, by wzmocnić dyscyplinę w UE dotyczącą poziomu długu i deficytu". - Ale to nie oznacza, że wszystko harmonizujemy albo mówimy państwom członkowskim, co powinny opodatkować i na jakim poziomie, jak dzielić swoje pieniądze między edukację, zdrowie, obronność, bezpieczeństwo socjalne czy cokolwiek innego. To pozostaje w gestii państw - powiedział.

Co z tą suwerennością?

- Nie mówimy o przerzuceniu wszystkich decyzji dotyczących podatków i wydatków na poziom europejski. Nie mówimy o konieczności ujednolicenia stawki podatku od wszystkiego. I nie mówimy o centralnej władzy wykonawczej (w Brukseli), która jest w stanie zastąpić narodową, jeżeli chodzi o budżety krajowe - w odniesieniu do poszczególnych pozycji lub ich zawartości - powiedział. Podkreślił, że kompetencje w ramach unii fiskalnej mogą odnosić się "tylko do krajów dotkniętych problemami z nadmiernym długiem i deficytem.

Zdaniem Corbetta należy zastanowić się, czy korzystna jest jakaś forma uwspólnotowienia długu państw euro. Urzędnik przyznał jednak, że euroobligacje, czyli wspólne papiery dłużne strefy euro, "nie są w tej chwili politycznie lub gospodarczo proste do wykonania". Zwrócił uwagę, że nie ma też pewności, że po połączeniu obligacji greckich i niemieckich rynki będą je traktować - jak wszyscy mają teraz nadzieję - jak niemieckie obligacje.

"Euroobligacje do traktatu, jako symbol"

- Ale gdy wyjdziemy już z naszych bieżących trudności, euroobligacje są potencjalnie korzystne dla wszystkich państw członkowskich euro - nawet dla Niemiec - ocenił Corbett. Takie euroobligacje mogą, jego zdaniem, przyciągać inwestorów z całego świata, a stopa procentowa, którą oni uzyskają, może być nawet niższa niż ta, którą może uzyskać teraz każde z państw członkowskich. - Ale jeszcze tu nie jesteśmy. To jest argument, aby powiedzieć, że powinniśmy umieścić perspektywę euroobligacji w traktacie, jako symbol - powiedział Corbett.

Prezydent Francji i kanclerz Niemiec Angela Merkel kolejny raz odrzucili pomysł euroobligacji.

zew, PAP