Mówiąc o konsorcjum ds. zarządzania ukraińskimi magistralami gazowymi minister powtórzył, że jego uczestnikami powinna być Ukraina, Rosja i UE. - Podstawą naszych rozmów o tranzycie gazu są dwie rzeczy: powinniśmy mieć gwarancje tranzytu do Europy od naszych rosyjskich partnerów, oraz powinniśmy zaangażować w to Europę, by dała pieniądze na modernizację systemu przesyłu gazu - powiedział Bojko.
W ubiegłym tygodniu ukraińskie władze poinformowały, że ze względu na wysokie ceny rosyjskiego gazu zmuszone są do ograniczenia jego odbioru o połowę. Zamiast przewidzianych w umowach 52 mld metrów sześciennych paliwa w bieżącym roku Kijów kupi od Moskwy tylko 27 mld. Ukraińcy zapowiedzieli zwiększenie wydobycia gazu z własnych źródeł oraz poszukiwanie dostawców tego surowca z innych krajów. Rosja zareagowała na to niezadowoleniem i uprzedziła, że może zrezygnować z przesyłania błękitnego paliwa przez ukraińskie rurociągi tranzytowe na Zachód. Obecnie za 1000 metrów sześciennych dostarczanego przez Rosję gazu Ukraina płaci 416 dolarów. Zdaniem strony ukraińskiej cena ta nie powinna przekraczać 300 dolarów.
Obowiązujące dziś kontrakty gazowe podpisano w 2009 roku, gdy premierem była Julia Tymoszenko. W październiku została ona skazana na 7 lat więzienia za nadużycia przy zawieraniu tych umów. Ustalenia, które zapadły w styczniu 2009 roku, poprzedził ostry konflikt między Kijowem a Moskwą. W jego wyniku na dwa tygodnie wstrzymano dostawy błękitnego paliwa z Rosji przez Ukrainę do państw Europy Zachodniej.
pap, ps