Minister finansów podkreślił, że projekt ustawy dotyczącej podwyższenia wieku emerytalnego do 67 roku życia nie jest wynikiem obecnych potrzeb budżetu państwa. - W tym roku zlikwidujemy nadmierny deficyt, Komisja Europejska to potwierdziła. Jesteśmy pewni tego faktu, jeśli nie nastąpi jakiś zupełnie nieoczekiwany kataklizm w kolejnych latach będziemy obniżać ten deficyt do poniżej 1 proc. w 2015 roku i dalej utrzymywać przeciętnie na tym poziomie przez kolejne pięć lat - zapowiedział.
Rostowski mówił też, że rząd PO-PSL lub jego następcy mogą obniżyć deficyt finansów publicznych bez podwyższania wieku emerytalnego. Wyjaśnił przy tym, że rząd chce podnieść wiek emerytalny, dlatego że problem pojawi się w perspektywie lat dwudziestych i trzydziestych tego stulecia. Będzie to problem - jak tłumaczył - "odzwierciedlający w pewnym sensie katastrofę demograficzną, o której się mówi".
Rostowski mówił też, że zysk z podwyższenia wieku emerytalnego dla finansów publicznych kraju będzie ubocznym efektem. - Gros dodatkowych pieniędzy wynikających z tego, że osoby więcej pracują, będzie wypłacane w wyższych emeryturach. Zysk dla finansów publicznych będzie wynikał z tego, że więcej osób pracuje, więcej osób płaci podatki i więcej osób będzie płaciło składki na NFZ - wymieniał Rostowski. Dodał, że w przypadku składek na NFZ będzie to znacząca kwota - w 2040 r. około 8 mld zł w cenach dzisiejszych.
Rostowski wraz z premierem Donaldem Tuskiem wziął udział w konferencji "Praca do 67. życia - szansa, czy zagrożenie", zorganizowanej przez Parlamentarną Grupę Kobiet.PAP, arb