W Mediolanie w marszu uczestniczyło kilkaset osób. W Perugii manifestanci weszli na tory zatrzymując ruch pociągów. Demonstracja przeciwników kolei, solidaryzujących się z organizatorami protestów w Piemoncie, przeszła także ulicami Katanii na Sycylii. Wiece zwołano też w Trieście, Pizie, Mantui i mniejszych miastach.
Demonstracje odbyły się dzień po tym, gdy premier Mario Monti potwierdził zaangażowanie swego rządu na rzecz jak najszybszej realizacji tej inwestycji, która - jak argumentował - przyniesie ekonomiczne korzyści całemu krajowi. Zapowiedział też, że władze nie będą tolerować aktów przemocy, do jakich doszło w czasie tych protestów w poprzednich dniach. Przeciwnicy kolei manifestowali w rejonie Val di Susa w Piemoncie, gdzie pociąg będzie przejeżdżać. Jak w ubiegłych dniach, zablokowali przebiegający w tej okolicy odcinek autostrady.
- U źródeł protestów nie leżą argumenty ekologiczne - oświadczył włoski minister ochrony środowiska Corrado Clini. Zapewnił, że projekt linii kolejowej tak zmodyfikowano, aby uniknąć negatywnego wpływu na alpejską przyrodę.
Straty z powodu manifestacji liczy branża turystyczna w masowo odwiedzanej o tej porze roku Val di Susa, gdzie znajduje się doskonała infrastruktura narciarska - pozostałość po zimowej Olimpiadzie w Turynie. Z powodu blokad dróg i gwałtownych manifestacji oraz starć z policją notuje się tam spadek liczby turystów o 30-50 procent.
zew, PAP