"Deregulacja to absurd. Aż ciarki przechodzą po plecach"

"Deregulacja to absurd. Aż ciarki przechodzą po plecach"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Projekt Jarosława Gowina nie zdobył uznania środowiska sportowego (fot. PAP/Radek Pietruszka)
Środowisko działaczy sportowych wypowiada się zdecydowanie przeciwko zgłoszonym przez ministra sprawiedliwości propozycjom deregulacji zawodu trenera.
Ministerstwo Sprawiedliwości proponuje uchylenie stopni trenerskich i wymaganych do ich uzyskania kursów i stażu pracy. Do  pełnienia tego zawodu wystarczy pełnoletniość, wykształcenie średnie i  niekaralność za przestępstwa umyślne popełnione w związku ze  współzawodnictwem organizowanym przez polski związek sportowy oraz  posiadanie wiedzy w zakresie działalności trenerskiej (niesprawdzanej formalnie). - Zgodzę się z propozycją ministra Jarosława Gowina, jeśli zniesie on konieczność posiadania prawa jazdy przez kierowców autobusów. Nie  wyobrażam sobie, by młody kierowca bez odpowiedniego przygotowania mógł wozić pasażerów. Propozycja deregulacji zawodów w tej postaci to jakiś absurd. Aż ciarki przechodzą mi po plecach - powiedział prezes Polskiego Związku Strzelectwa Sportowego Tomasz Kwiecień.

- Strzelectwo jest specyficzną dyscypliną sportu, w której bez specjalistycznego przygotowania i umiejętności nie powinno się dopuszczać do prowadzenia zajęć. W Polsce jest prawie 6 tys. instruktorów i trenerów strzelectwa po różnych kursach. Nad przebiegiem szkolenia strzelców czuwa specjalistyczna kadra licząca 250 osób -  dodał Kwiecień. Podobnego zdania jest członkini zarządu Polskiego Związku Akrobatyki Sportowej Wiesława Milewska. - Na pewno takiej możliwości nie będzie w  akrobatyce sportowej. Jak ktoś praktycznie "z ulicy" może prowadzić trening z dziećmi i młodzieżą? - zastanawia się. 

"To nie strzał w kolano, a w głowę"

Inicjatywę ministra Gowina krytykuje też prezes Polskiego Związku Gimnastycznego Zbigniew Pelc. - Do wykonywania zawodu instruktora i  trenera nie powinni być dopuszczani ludzie nie związani z daną dyscypliną, nie posiadający dyplomu ukończenia Akademii Wychowania Fizycznego. Aktualnie uczęszczam na interdyscyplinarny kurs trenera klasy mistrzowskiej, płacę za niego spore pieniądze, a tu proponuje się takie niefrasobliwe rozwiązanie. To strzał nie w kolano lecz w głowę -  powiedział Pelc. Sceptycznie do propozycji nastawiony jest były florecista, a obecnie szef sekcji w klubie Sietom AZS AWFiS Gdańsk Ryszard Sobczak. Uważa on, że w zawód trenera wpisany jest element edukacyjny, a praca to rodzaj nauczania połączonego z wychowaniem i od kandydata trzeba wymagać choćby minimalnego przygotowania pedagogicznego i dydaktycznego.

Sobczak zwrócił też uwagę, że otwarcie zawodu szkoleniowca w sporcie, to zakwestionowanie całego sytemu kształcenia poprzez Akademie Wychowania Fizycznego, gdzie adepci sztuki trenerskiej zyskują wiedzę. - Bez podstawowej wiedzy z dziedziny fizjologii czy anatomii zdecydowanie łatwiej o błędy w sztuce, które mogą skutkować nawet zagrożeniem dla  zdrowia zawodników - zaznaczył dwukrotny drużynowy medalista olimpijski w szermierce.

"Nie matura, lecz chęć szczera..."

Jego opinię podziela były trener reprezentacji koszykarzy i  koszykarek Arkadiusz Koniecki. - Jestem zaskoczony projektem i sceptyczny wobec niego. Szykuje się jakaś potężna rewolucja, ale chyba w złym kierunku. Chodzi przecież o profesjonalizację w każdej dziedzinie życia, a ten projekt idzie w zupełnie innym kierunku. Trener, by otrzymać licencję, musiał nie tylko ukończyć studia wyższe, ale i co roku zdobywać odpowiedni certyfikat. Pasjonat bez wykształcenia i  doświadczenia nie będzie lepszym trenerem od kogoś kto na studiach poznał wiedzę teoretyczną, a następnie rozwijał i pogłębiał ją w  praktyce. - Oczywiście im więcej ludzi w sporcie tym lepiej, ale muszą oni mieć wykształcenie. Wracamy chyba do epoki, w której jak to w przysłowiu: nie matura, lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera - dodał.

"Ja musiałem zdobywać certyfikaty"

- To jakiś nonsens. Jestem w szoku. U nas wszyscy znają się niemalże na wszystkim, także na sporcie. Będziemy mieć zatem szkoleniowców nie na  ławkach trenerskich, ale na trybunach. Ciekawe kto i w jaki sposób będzie sprawdzał to posiadanie wiedzy w zakresie działalności trenerskiej. Mimo że byłem zawodnikiem z długim stażem i o koszykówce wiedziałem sporo, musiałem zdobyć wiele certyfikatów, zaliczyć kursy i  szkolenia, by otrzymać licencję trenerską. Wiedza zdobyta na studiach i  szkoleniach oraz ta poszerzona o własne doświadczenie jest ważna na  każdym poziomie i w zawodowej lidze i w zespole kadetów, juniorów. Po co  zatem te kursy organizowane przez Polski Związek Koszykówki, FIBA, te  certyfikaty uczestnictwa w klinikach? - pyta trener reprezentacji koszykarzy Eugeniusz Kijewski.

Z kolei zdaniem członka komisji kształcenia i licencjonowania trenerów Polskiego Związku Piłki Nożnej Jerzego Engela zapowiadane przez ministra Gowina zmiany w piłce nożnej niczego nie zmienią. - Polska, tak jak i pozostałe kraje europejskie, ratyfikowała Konwencję Trenerską UEFA i to ona reguluje, w jaki sposób kandydat może otrzymać licencję na prowadzenie zespołu, jakie musi odbyć kursy i jakie zdać egzaminy. Deregulacja nie będzie miała zastosowania - zaznaczył.

Pierwsza transza deregulacyjna, którą rząd jeszcze w kwietniu chce skierować do Sejmu, ma obejmować 49 zawodów.

ja, PAP