Kryzys po hiszpańsku: policjanci, strażacy i grabarze pracują za darmo

Kryzys po hiszpańsku: policjanci, strażacy i grabarze pracują za darmo

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jerez de la Frontera jest zadłużone na prawie miliard euro (fot. sxc.hu)Źródło:FreeImages.com
Z powodu gigantycznego zadłużenia władz miasta Jerez de la Frontera, na południu Hiszpanii, niedługo może zabraknąć pieniędzy już nie tylko dla pracowników sektora publicznego, ale i jednego z największych zoo w kraju - alarmuje dziennik "Independent".
- Na razie nie jest jeszcze źle, ale i tak panuje sytuacja kryzysowa. Dostawcy nie chcą zaopatrywać zoo, bo wiedzą, że nie dostaną zapłaty. Jeśli tak będzie dalej, zoo przestanie funkcjonować - przyznał anonimowo pracownik ratusza, który sam ostatnią wypłatę otrzymał w grudniu. Jerez de la Frontera to po Madrycie najbardziej zapożyczona gmina w całej Hiszpanii - jej dług wynosi 957 mln euro. W Hiszpanii zadłużenie władz samorządowych to niemal norma, ale na tym tle Jerez jest klasą samą w sobie - zauważa "Independent". Jedna z hiszpańskich gazet obrazowo określiła je jako "miasto na łożu śmierci".

Mieszkańcy od kilku miesięcy odczuwają skutki tego stanu rzeczy. Ratusz już jakiś czas temu przestał regularnie wypłacać pensje osobom odpowiedzialnym za sprzątanie, policjantom, strażakom, pracownikom służby zdrowia, a nawet grabarzom. Pieniędzy brakuje na zapasowe części do autobusów i radiowozów - w prąd zaopatrywana jest już tylko jedna z miejskich bibliotek. Pod siedzibą władz niemal codziennie odbywają się protesty.

U źródeł fatalnej sytuacji finansowej Jerez leżą marnotrawienie publicznych środków i nepotyzm. Kryzys finansowy, szalejący w całym kraju, ostatecznie pogrążył miasto. Hiszpania obecnie niebezpiecznie zbliża się do drugiej już recesji od 2009 roku, a zdaniem części ekspertów co najmniej milion osób zasili w tym roku rzeszę bezrobotnych. Obecnie wskaźnik bezrobocia w Hiszpanii wynosi 23 proc., a wśród osób poniżej 25 roku życia - blisko 50 proc.

PAP, arb