Wprowadzenie ograniczeń w kupowaniu znaczków było niezbędne, ponieważ Brytyjczycy zaczęli je kupować na zapas przed zapowiedzianą podwyżką cen. W niektórych punktach sprzedaży popyt na nie wzrósł nawet pięciokrotnie. Znaczki w hurtowych ilościach - z niewielką marżą - oferowano nawet na portalu aukcyjnym eBay.
Poczta brytyjska Royal Mail zapowiedziała, że od 30 kwietnia cena znaczka na standardowy list krajowy 1 klasy wzrośnie o 30 proc. (do 60 pensów), a 2 klasy o 39 proc. (do 50 pensów). Podrożeje też wysyłanie listów zagranicznych, poleconych i o nietypowych rozmiarach. Poczta uzasadniła podwyżki "potrzebą ochrony źródeł przychodu" i rosnącymi kosztami utrzymania doręczeń przez 6 dni w tygodniu. To największy wzrost opłat pocztowych od 1975 r., dotkliwy zwłaszcza dla małych firm i emerytów, którzy z tradycyjnych form komunikacji korzystają częściej niż z elektronicznych.
Dyrekcja poczty zwróciła się do regulatora rynku usług pocztowych Ofcom, by uchylił ograniczenia w sprawie górnego pułapu opłat za przesyłki ostrzegając, że w przeciwnym razie zasada powszechności usług pocztowych zostanie zagrożona. Ofcom wyraził zgodę.
W Wielkiej Brytanii obowiązują różne opłaty za listy w zależności od tego, czy nadawca wysyła list pierwszej klasy (dostarczany nazajutrz) czy drugiej. Znaczki obiegowe na list zamiast wartości nominalnej są oznaczone cyfrą 1 (dla pierwszej klasy) i 2 (dla drugiej). Coraz częściej zamiast znaczków stosuje się nalepki, na których wartość wpisuje komputer w zależności od wagi i charakteru przesyłki.PAP, arb