Romney o Obamie: nie lubi biznesu, ja jestem inny

Romney o Obamie: nie lubi biznesu, ja jestem inny

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mitt Romney (fot. EPA/MICHAEL REYNOLDS/PAP) 
Republikański kandydat na prezydenta USA, były gubernator Massachusetts Mitt Romney wygłosił przemówienie, w którym zarzucił prezydentowi Barackowi Obamie, że "nie lubi biznesu" i "dzieli Amerykanów".

Romney przemawiał w Chantilly w stanie Wirginia do grupy kobiet prowadzących własne firmy. Został im przedstawiony przez swoją żonę Ann, która podkreśliła rosnącą rolę przedstawicielek płci pięknej w  biznesie. - To ekscytujące, gdy się widzi, co mogą osiągnąć kobiety! - powiedziała małżonka kandydata.

Romney obiecywał, że jako prezydent rozluźni regulacje rządowe krepujące gospodarkę, zwiększy produkcję krajowych źródeł energii i  obniży podatki, czyli zrobi to, czego - jak sugerował - unika Obama. - Demokraci po prostu nie bardzo lubią biznes, a przecież gospodarka to tylko biznes, więc musimy wspierać przedsiębiorców. Ja uczynię z  Ameryki znowu wspaniałe miejsce dla drobnego biznesu - zapowiedział.

Wirginia to jeden z tzw. swing states, czyli stanów, gdzie szanse Demokratów i Republikanów są mnie więcej równe. Obama wygrał tu wybory w  2008 roku, po poprzednich dwóch zwycięstwach George'a W. Busha w 2000 i  2004 roku. Przemówienie Romneya w Chantilly komentuje się jako dążenie do  zjednania sobie kobiet - grupy elektoratu w większości popierającej Obamę przed tegorocznymi wyborami. Było ono także - zdaniem obserwatorów - próbą odwrócenia uwagi wyborców od rocznicy likwidacji Osamy bin Ladena przez amerykańskie siły specjalne na polecenie Obamy.

Prezydent odwiedził 1 maja Afganistan przypominając o zabiciu szefa Al-Kaidy i wygłosił przemówienie telewizyjne do Amerykanów, w  którym potwierdził plan stopniowego wycofania wojsk z Afganistanu. Zabicie bin Ladena uchodzi za największy dotychczas sukces Obamy, którego polityka zagraniczna i antyterrorystyczna podoba się ponad 60 procentom Amerykanów. Romney pogratulował prezydentowi zlikwidowania "terrorysty numer jeden", chociaż zaznaczył, że  zasługę w likwidacji bin Ladena mają także amerykańskie służby specjalne, które od wielu lat starały się wykryć miejsce jego pobytu. Republikański kandydat podkreślił także, że gdyby to on był prezydentem, też wydałby rozkaz zabicia bin Ladena. To komentarz do spotu, który wyemitował Biały Dom i w którym pojawiła się sugestia, że Romney mógłby nie zdecydować się na likwidację bin Ladena. W spocie przytoczono wypowiedź byłego gubernatora z 2008 roku, w  której sceptycznie wyraził się on na temat sensu dalszych poszukiwań przywódcy Al-Kaidy.

PAP, arb