Monti ma receptę na kryzys euro?

Monti ma receptę na kryzys euro?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Monti forsuje jedno hasło: wzrost. (fot. EPA/GUIDO MONTANI )
Premier Włoch Mario Monti pojedzie na szczyt UE w Brukseli świadom rosnących napięć, czy wręcz kłótni między europejskimi przywódcami wokół metod rozwiązania kryzysu w strefie euro - podkreślają włoscy komentatorzy. Monti forsuje jedno hasło: wzrost.

Na łamach wtorkowej prasy zwraca się uwagę, że brak stanowczości w  działaniu wytknął UE prezydent USA Barack Obama, który na konferencji prasowej na zakończenie szczytu NATO w Chicago wiele miejsca w swym wystąpieniu poświęcił właśnie temu, by „przycisnąć Unię" - jak stwierdza „Corriere della Sera" - aby realizowała politykę zdecydowanej walki z  kryzysem.

Dzięki temu, argumentował Obama, takie kraje jak Włochy czy  Hiszpania, które wybrały drogę znacznych wyrzeczeń, mogłyby powrócić na  drogę wzrostu gospodarczego. Tym samym - ocenia się w komentarzach - profesor Monti, apelujący od  kilku miesięcy do UE o stanowcze i skuteczne działania na rzecz wzrostu znalazł sojusznika w amerykańskim prezydencie. Analitycy mówią wręcz w  mediach o narodzinach nowej osi: Obama - prezydent Francji Francois Hollande - Monti.

Słowa Baracka Obamy, który z uznaniem wypowiedział się o  osiągnięciach Włoch za rządów Montiego, to kolejny dowód rosnącego prestiżu premiera. On zaś, były dwukrotny unijny komisarz, ma bardzo wiele do zarzucenia UE. Regularnie powtarza, że Unia nie dokłada starań na rzecz wzrostu gospodarczego i jest zajęta "budowaniem samej siebie". To z kolei w jego opinii może doprowadzić w krótkiej perspektywie do  rezygnacji ze wzrostu. - Absurdem jest to, że kraje europejskie są karane nawet za lekkie przekroczenie równowagi budżetu, a potrzeba lat, żeby doprowadzić do  ukarania tych, które naruszają normy jednolitego rynku" - stwierdził Monti na początku maja. Podał przykłady łamania zasad dostępu firm zagranicznych lub nieuznawania prawa do swobodnego ruchu pracowników. Jego zdaniem jest to przeszkoda dla wzrostu. „Europa ma niewielki oręż, a  jednym z nich jest jednolity rynek - podkreślił premier.

Media informują, że na zbliżającym się szczycie Monti będzie bronił koncepcji euroobligacji i apelował o konkretne decyzje na rzecz wzrostu. Wybitny włoski ekonomista, który stoi na czele rządu ekspertów od pół roku, nie dostrzegł w tym czasie w polityce Unii żadnych konkretnych działań na rzecz wzrostu gospodarczego. Przypomina zarazem, że jego rząd realizuje reformy strukturalne, by ożywić pogrążoną w recesji gospodarkę. To między innymi reforma rynku pracy i seria liberalizacji, które mają w zamierzeniach doprowadzić do wzrostu konkurencyjności i  przede wszystkim liczby miejsc pracy, szczególnie dla młodych ludzi. Bezrobocie wśród nich wynosi szacuje się na około 27 procent.

Szef włoskiego rządu powtarza, że rygor budżetowy i odpowiedzialna polityka, dotycząca finansów publicznych to wprawdzie warunek niezbędny, ale na pewno nie wystarczy, by osiągnąć kluczowy cel: zrównoważony wzrost i pobudzenie zatrudnienia.

Włochy, jak uważa, „powinny odgrywać tu szczególną rolę wyznaczania kierunku i nadawania impulsu w Europie". Temu też miała służyć inicjatywa z lutego, gdy Monti wraz z  dziesięcioma innymi szefami rządów krajów UE w liście do Komisji Europejskiej i Rady Europejskiej zaapelował o kroki sprzyjające wzrostowi gospodarczemu. Kolejną konstatacją włoskich komentatorów są pogłębiające się różnice między Rzymem a Berlinem oraz napięcia z kanclerz Angelą Markel.

„La Repubblica" pisze we wtorek, że za „policzek" należy uznać postawę szefowej niemieckiego rządu, która nie przyjęła do tej pory zaproszenia na zaproponowany przez Montiego rzymski szczyt z udziałem prezydenta Hollande’a i premiera Hiszpanii Mariano Rajoya. Jego celem miałoby być uzgodnienie stanowisk przed czerwcowym unijnym szczytem. Publicysta rzymskiej gazety wyraża opinię, że ten „zimny prysznic” z  Berlina to także kolejne potwierdzenie sprzeciwu tamtejszego rządu wobec koncepcji eurobligacji. - Konfrontacja wokół tego, jak uratować eurolandię staje się starciem w  klimacie lodu. Monti i Hollande, z Mariano Rajoyem u boku w Madrycie i  Komisją Europejską Barroso przeciwko surowej niemieckiej linii - tak „La Repubblica” ocenia atmosferę tuż przed brukselskim szczytem. Prestiżowy ekonomiczny dziennik „Il Sole-24” zwraca zaś uwagę na  znaczenie nici porozumienia, jaką Monti wypracował z Hollande’em na  niedawnym szczycie G8. „Teraz mogą razem zrobić wyłom w stanowisku kanclerz Merkel, wspieranym przez Komisję Europejską, zgodnie z którym rygor finansowy za wszelką cenę jest fundamentalną receptą na uratowanie strefy euro” - uważa publicysta gazety przemysłowców.

eb, pap