"To niczego nie rozwiązuje"
Belgijski ekonomista Paul de Gauwe powiedział "La Libre Belgique", że pomoc dla hiszpańskich banków "nie rozwiązuje niczego", a wręcz przeciwnie, zwiększa hiszpańskie zadłużenie. "Inni ekonomiści nie rozumieją, dlaczego należy pomóc funduszom hiszpańskim, które skandalicznie spekulowały na rynku nieruchomości. I zdumiewają się, czemu od Hiszpanii - inaczej niż od Irlandii czy Grecji - nie ośmielono się zażądać drakońskich oszczędności" - wskazuje gazeta.
Wewnątrz numeru inny ekonomista Geert Noels nazywa pomoc dla hiszpańskich banków "ucieczką do przodu" i ocenia: "Zwyciężył strach. Problem hiszpańskiego sektora bankowego nie został dobrze przeanalizowany". Noels pyta, dlaczego Hiszpanię potraktowano inaczej niż Grecję oraz czemu udzielono pomocy regionalnym bankom, "uwikłanym w bańki spekulacyjne". Jego zdaniem lepszym wyjściem byłaby, jak w USA, kontrolowana upadłość banków, które mają kłopoty. "Mamy nową koncepcję: lekki plan ratunkowy, bez warunków dotyczących długu i tylko dla banków, które o niego proszą" - powiedział "La Libre Belgique" ekonomista Charles Diebel z Lloyd Banking Group i zapytał: "Czy to wystarczy?".
Hiszpańskie banki mogą się radować
W sobotę eurogrupa zaakceptowała wniosek Hiszpanii o przyznanie jej sektorowi bankowemu 100 miliardów euro z Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej (EFSF) i z Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego (EMS). Nad realizacją planu czuwać będzie Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Eurogrupa uzależnia pomoc od przeprowadzenia "konkretnych reform" w hiszpańskim sektorze finansowym, w tym "planów restrukturyzacji" zgodnych z unijnymi normami pomocy państwowej i polityką reform strukturalnych. Hiszpania musi też realizować swój obecny program cięć oszczędnościowych w celu wyeliminowania nadmiernego deficytu i przeprowadzić reformy strukturalne.
Hiszpania jest pogrążona w recesji, ma najwyższe bezrobocie w UE (25 proc.) i pokaźny deficyt budżetowy w wysokości 8,9 proc. PKB.
zew, PAP