- Nie w Europie, lecz w Stanach Zjednoczonych na skutek nieortodoksyjnych praktyk w pewnych obszarach rynku finansowego narodził się kryzys, który następnie zainfekował banki w UE - odparł Barroso. Tymczasem Unia Europejska nie skupia się na szukaniu winnych, lecz na współpracy w walce z problemami - stwierdził.
"Europa nie potrzebuje korepetycji"
Szef KE wskazał ponadto, że członkowie Unii to państwa demokratyczne, w których przy rozwiązywaniu problemów muszą być podejmowane procesy decyzyjne, a to z kolei "wymaga czasu". - Europa nie potrzebuje korepetycji z demokracji, tym bardziej, że w kilku krajach grupy G20 demokracji nie ma - podkreślił.
W odpowiedzi na pytanie o konieczność zaangażowania krajów spoza Europy w pomoc strefie euro poprzez MFW Barroso przypomniał, że to Unia Europejska, jako największa gospodarka świata, wnosi też największy wkład do Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
"Im szybciej stabilność w Europie, tym lepiej"
- Wszyscy partnerzy gospodarczy i handlowi polegają na UE jako źródle własnego wzrostu, dlatego im szybciej ustabilizuje się sytuacja Europy, tym lepiej dla wszystkich. MFW powinien funkcjonować dla wspólnego dobra, dlatego nie ma żadnego powodu, dla którego nie miałby angażować się w rozwiązanie kryzysu - powiedział Barroso.
Po raz kolejny Barroso podkreślił też swoje poparcie dla euroobligacji, czyli emisji wspólnych papierów dłużnych przez strefę euro. - Nie staną się one licencją na wydawanie - powiedział. - Na razie nie ma warunków na wprowadzenie wspólnych papierów dłużnych. Wystąpią dopiero, gdy osiągniemy wyższą płaszczyznę w strukturach finansowych i politycznych - oświadczył.
"Gaszenie pożarów nie wystarczy"
Obecny w Los Cabos przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy powiedział, że "na zażegnanie obecnego kryzysu potrzeba czasu". - Nie wystarczy gasić pożarów, trzeba kontynuować reformy - podkreślił. Jednocześnie wypowiedział się przeciwko zwiększaniu wydatków jako metodzie na pobudzenie gospodarki i wyjście z kryzysu.
zew, PAP