Na zakończenie szczytu przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy ocenił, że strefa euro będzie gotowa "bardziej elastycznie" korzystać z funduszy ratunkowych, aby "uspokoić rynki i uzyskać stabilność obligacji krajów członkowskich". Porozumienie przewiduje m.in. możliwość bezpośredniego dokapitalizowania banków przez europejskie fundusze ratunkowe - EFSF i EMS.
Zgodnie z oczekiwaniami w piątek rano spadło oprocentowanie długoterminowych obligacji Hiszpanii - do 6,47 proc. wobec 6,89 proc. w czwartek wieczorem - i Włoch, które ustabilizowały się na poziomie 5,86 proc. wobec 6,18 proc. Bardzo pozytywnie zareagowały też europejskie giełdy. Wzrosło tymczasem nieco oprocentowanie niemieckich obligacji, uważanych za najbezpieczniejsze w strefie euro, a także Holandii i Finlandii - sojuszników Berlina w kwestii bezpośredniego finansowania banków przez fundusze ratunkowe.
Premier Włoch Mario Monti, który podkreślał, że wysokie oprocentowanie włoskich obligacji jest nieuzasadnione w obliczu realizowanych przez ten kraj reform strukturalnych i budżetowych, ocenił, że porozumienie jest "bardzo ważne dla przyszłości Unii Europejskiej i strefy euro". Nawet Niemcy - jak zauważa AFP - które do tej pory sprzeciwiały się takim środkom stabilizacji finansowej, znalazły powód do satysfakcji, ponieważ na szczycie porozumiano się w sprawie ustanowienia mechanizmu nadzoru finansowego, z udziałem Europejskiego Banku Centralnego.
"Każdy przy stole negocjacji ma swoje problemy, pytania, idee i ambicje. Ostatecznie wygrywa Europa. Ten europejski projekt czyni ją lepszą" - komentował w piątek komisarz UE ds. rynku wewnętrznego Michel Barnier. Nieco inaczej widzi to francuski portal Boursier.com. Jak komentuje, Angela Merkel, "Żelazna Dama Europy", musiała ugiąć się w nocy z czwartku na piątek przed żądaniami Hiszpanii i Włoch. I to krótko po tym, jak niemiecka reprezentacja przegrała z Włochami w meczu półfinałowym Euro 2012 w Warszawie - dodaje.
AFP komentuje również, że czwartkowo-piątkowy szczyt był pierwszą spektakularną okazją dla nowego prezydenta Francji Francois Hollande'a do zamanifestowania, że odchodzi od forsowanego przez jego poprzednika Nicolasa Sarkozy'ego modelu współpracy francusko-niemieckiej. Już w czasie kampanii wyborczej Hollande wywierał na Merkel, orędowniczce dyscypliny budżetowej, presję w kwestii promowania wzrostu, co naraziło go nawet na kpiny ze strony rywala, Sarkozy'ego - pisze francuska agencja.
W tej kwestii francuski prezydent cieszy się poparciem prezydenta USA Baracka Obamy, który w pełni kampanii wyborczej obawia się konsekwencji europejskiego kryzysu. Natomiast na szczycie w Brukseli Hollande występował u boku premierów Włoch i Hiszpanii, Mario Montiego i Mariano Rajoya, demonstrujących sprzeciw wobec niemieckiej bezkompromisowości, aby uzyskać pilne rozwiązania mogące złagodzić presje rynków na ich kraje - podkreśla AFP.
Jednocześnie cytuje wypowiedzi otoczenia francuskiego prezydenta, według którego "nie ma żadnego tarcia" między przywódcami Francji i Niemiec, a "jedynie metoda pracy zmieniła się w stosunku do tego, co było wcześniej"eb, pap