- Wspólny nadzór bankowy będzie dotyczył wszystkich krajów strefy euro, ale będzie otwarty dla innych krajów UE, które chcą wkroczyć na drogę głębszej integracji - oświadczył Rehn podczas posiedzenia komisji Parlamentu Europejskiego ds. gospodarczych i walutowych. - W takich przypadkach oczekuje się, że kraje te udzielą prawnego zapewnienia i zabezpieczeń, że decyzje podejmowane przez Europejski Bank Centralny (EBC) będą wiążące dla ich władz krajowych i banków - dodał.
Propozycję wspólnego nadzoru bankowego dla strefy euro i chętnych krajów spoza obszaru wspólnej waluty KE ma opublikować 12 września. Miałby on stopniowo wchodzić w życie począwszy od stycznia 2013 r. i być pierwszym krokiem w kierunku tzw. unii bankowej. Następnymi krokami mają być wspólny fundusz restrukturyzacji i likwidacji banków oraz wspólny funduszy gwarancji depozytów. Polska jak dotąd nie złożyła deklaracji o przystąpieniu do wspólnego nadzoru, choć jak zaznaczał minister finansów Jacek Rostowski, wspólny nadzór eurolandu - pod pewnymi warunkami - może być dla Polski "nawet pożądany".
Rehn powtórzył, że wspólny nadzór powinien mieć "ambitny zasięg", bo nawet niewielkie banki mogą stworzyć duże zagrożenie, jak było w przypadku brytyjskich banków Nothern Rock, Anglo Irish oraz francusko-belgijskiego banku Dexia. Tymczasem Niemcy uważają, że wspólnym nadzorem powinny być objęte tylko najważniejsze, tzw. systemowe banki eurolandu. W poniedziałek niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble ponowił w niemieckim radiu swój sprzeciw wobec powierzenia EBC nadzoru nad wszystkimi 6 tysiącami banków w strefie euro. Jego zdaniem nadzór EBC nie może być skuteczny wobec tak wielu banków.
Przed Rehnem podczas poniedziałkowego, długiego posiedzenia komisji PE wystąpili: szef EBC Mario Draghi oraz zajmujący się w KE kwestiami unii bankowej komisarz ds. rynku wewnętrznego Michel Barnier. Jednak oba wystąpienia utajniono, udostępniając publicznie jedynie wystąpienie Rehna.
jl, PAP