Budżet UE: liczb nie ma ale Polska skorzysta?

Budżet UE: liczb nie ma ale Polska skorzysta?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Budżet UE na lata 2014-2020 wciąż jest dużą niewiadomą (fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
Przygotowany przez cypryjską prezydencję nowy dokument negocjacyjny w sprawie budżetu UE na lata 2014-2020 jest lepszy dla Polski niż poprzedni: zniknął limit zgodnie z którym kraj nie może dostać więcej funduszy spójności niż obecnie. Ale będą inne hamulce - zastrzegły źródła UE.

Dokument zwany schematem negocjacyjnym (z ang. negotiating box) podsumowujący efekty dotychczasowych negocjacji został wysłany do stolic państw UE i rano 19 września udostępniony dziennikarzom w Brukseli. Nie zawiera jeszcze żadnych liczb (pozostawiono puste miejsce w nawiasach). Liczby pojawią się pod koniec października - wynika z nieoficjalnych informacji.

Najważniejsza dla Polski nowością w porównaniu z dokumentem opracowanym przez poprzednią duńską prezydencję jest usunięcie zapisu o tzw. odwróconej siatce bezpieczeństwa, która miała ograniczyć dostęp do funduszy spójności poprzez określenie nowego pułapu, by kraj nie mógł dostawać więcej niż w budżecie na lata 2007-2014 (w przypadku Polski było to 67 mld euro), plus ewentualnie mały procent. Taka propozycja, pod naciskiem krajów płatników netto, znalazła się dokumencie przygotowanym przez duńską prezydencję, co oprotestowała m.in. Polska. Z wyjściowej, przedstawionej w ubiegłym roku przez Komisję Europejską propozycji budżetu na lata 2014-2020 wynikało, że Polska mogłaby zyskać dostęp nawet do aż około 80 mld euro. KE określiła limit dostępu do funduszy spójności jako 2,5 proc. PKB kraju w ciągu siedmiu lat.

Odwrócona siatka bezpieczeństwa zniknęła z dokumentu, ale to nie znaczy, że nie będzie innych hamulców - wynika z nieoficjalnych informacji. - Nie możemy pozwolić, by alokacje w polityce spójności wymknęły się spod kontroli - twierdzą pragnący zachować anonimowość informatorzy.

24 września dokument cypryjski omówią na posiedzeniu w Brukseli ministrowie spraw europejskich, a już trzy dni później ambasadorzy państw UE.

PAP, arb