Ruch kolejowy w Belgii sparaliżowany

Ruch kolejowy w Belgii sparaliżowany

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ruch kolejowy w Belgii został sparaliżowany w wyniku 24-godzinnego strajku (fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
24-godzinny strajk pracowników kolei SNCB, rozpoczęty 2 października wieczorem, sparaliżował ruch pociągów w Belgii. Kolejarze sprzeciwiają się restrukturyzacji swej firmy. Belgowie są już zmęczeni protestami, a media piszą o "inflacji strajków".

Nie kursują m.in. przejeżdżające przez Belgię pociągi TGV Thalys, zapewniające połączenie między Paryżem a Amsterdamem i Kolonią. Wstrzymany jest ruch pociągów Eurostar na trasie Londyn-Bruksela. Transport wróci do normy dopiero 4 października rano. Wiele osób pracujących w Brukseli i dojeżdżających do pracy z peryferii miasta wzięło w środę dzień urlopu.

Pracownicy belgijskich kolei sprzeciwiają się planom restrukturyzacji spółki, m.in. rozbicia jej na dwa podmioty gospodarcze i domagają się, by wszyscy pracownicy firmy zachowali status "kolejarzy", co ma wpływ na plany emerytalne i inne konsekwencje związane z godzinami pracy i wynagrodzeniem.

Ponadto, jak pisze dziennik "Le Soir", związkowcy obawiają się, że belgijskie koleje przejdą zmiany wzorowane na reformie francuskiego państwowego giganta kolejowego SNCF. Francuska spółka obniżyła koszty m.in. poprzez outsourcing usług informatycznych, a także zdecydowała niedawno, że ok. 500 miejsc pracy zostanie przeniesionych do Europy Wschodniej.

Od kilku dni belgijskie media zapowiadały, że protest kolejarzy nie będzie popularny. W środę "Le Soir" napisał, że mnożenie akcji tego typu przez związki zawodowe i pracowników różnych sektorów sprawia, iż następuje już "inflacja strajków". Wiele z takich akcji po prostu nie przynosi rezultatów, a władze firm często nie ulegają presjom związkowców.

Prócz pomniejszych, licznych protestów w Belgii odbyły się w tym roku trzy bardzo duże akcje: strajk generalny 30 stycznia przeciw cięciom budżetowym, w którym uczestniczyli zarówno pracownicy sektora publicznego jak i osoby zatrudnione w firmach prywatnych, blisko tygodniowy protest pracowników komunikacji miejskiej od 7 do 13 kwietnia oraz - w tym samym miesiącu - strajk więziennych strażników.

Strajk SNCB był szczególnie dotkliwy w porannych godzinach szczytu. Tysiące ludzi wyjechało na zakorkowane autostrady, żeby dostać się do stolicy albo do pracy. Korki były jednak mniejsze niż oczekiwano i wielu pracowników, którzy obawiając się problemów wyszło z domów wcześniej, do pracy dotarło przed czasem. Strajk jest następstwem zeszłotygodniowego fiaska negocjacji kolejarzy z rządem.

ja, PAP