Andrzej Szczęśniak i Mirosław Rutkowski, eksperci w sprawach wydobycia gazu łupkowego, w rozmowie z Radiową Trójką wypowiedzieli się na temat polskich złóż tego surowca, udziału państwa w jego wydobyciu oraz ustawy regulującej powyższe kwestie.
Zdaniem Szczęśniaka przykład Norwegii pokazuje, że na bazie łupków można zbudować potężny przemysł. Ponadto, mogą z niego płynąć ogromne podatkowe dochody dla państwa. – Natomiast my na wstępie zrezygnowaliśmy zarówno z powołania polskiego podmiotu gospodarczego, który powinien odgrywać wiodącą role w przedsięwzięciu, jak i w ogóle zrezygnowaliśmy z udziału państwa w tym procesie. Wreszcie zrezygnowano z udziału w podatkach – w ten sposób odniósł się do oświadczenia Donalda Tuska, który zapowiedział, że wydobycie gazu łupkowego będzie opodatkowane dopiero od 2020 r. Premier chce w ten sposób zachęcić firmy do poszukiwania polskich łupków.
– Za parę lat te firmy powiedzą, że to są inwestycje w toku, że to są nabyte prawa itd. Nawet Holandia, która jest wyjątkowo liberalna, stworzyła układ, w którym połowę udziału w każdej koncesji ma firma państwowa. W dodatku nie mamy wiedzy, ile gazu łupkowego w Polsce jest i czy jego wydobycie będzie opłacalne, bowiem odwierty są niekomercyjne – dodał.
Z kolei Rutkowski stwierdził, że „z punktu widzenia służby geologicznej nowelizacja prawa geologicznego ma swoje duże zalety”. W ten sposób skomentował rządowy projekt ustawy regulujący kwestie wydobycia łupków. Jego zdaniem „uporządkowany zostanie system przetargów, koncesji a także system przekazywania danych geologicznych, aby można było na bieżąco szacować wielkość zasobów”.
Rutkowski nie zgadza się, że państwo rezygnuje z podatków od koncesji gazowych i późniejszego wydobycia. Przypomniał, że w USA zanim przystąpiono na masową skalę do wydobycia łupków, państwo też zrezygnowało z części dochodów i nawet przez szereg lat dotowało poszukiwania i odwierty próbne. – Te opłaty eksploatacyjne to będą, zwłaszcza dla samorządu, istotne dochody. A całkowite dochody ze wszystkich opłat i podatków, to około 40 procent a nie 1 procent jak sugeruje przedmówca.
– Ze względu na tajemnicę handlową, trudno jest w tej chwili dokładnie oszacować ile tego gazu jest. Oceniamy jednak szacunkowo, że zasoby mieszczą się w przedziale miedzy 350 a 750 miliardów metrów sześciennych – podsumował.
kl, Polskie Radio
– Za parę lat te firmy powiedzą, że to są inwestycje w toku, że to są nabyte prawa itd. Nawet Holandia, która jest wyjątkowo liberalna, stworzyła układ, w którym połowę udziału w każdej koncesji ma firma państwowa. W dodatku nie mamy wiedzy, ile gazu łupkowego w Polsce jest i czy jego wydobycie będzie opłacalne, bowiem odwierty są niekomercyjne – dodał.
Z kolei Rutkowski stwierdził, że „z punktu widzenia służby geologicznej nowelizacja prawa geologicznego ma swoje duże zalety”. W ten sposób skomentował rządowy projekt ustawy regulujący kwestie wydobycia łupków. Jego zdaniem „uporządkowany zostanie system przetargów, koncesji a także system przekazywania danych geologicznych, aby można było na bieżąco szacować wielkość zasobów”.
Rutkowski nie zgadza się, że państwo rezygnuje z podatków od koncesji gazowych i późniejszego wydobycia. Przypomniał, że w USA zanim przystąpiono na masową skalę do wydobycia łupków, państwo też zrezygnowało z części dochodów i nawet przez szereg lat dotowało poszukiwania i odwierty próbne. – Te opłaty eksploatacyjne to będą, zwłaszcza dla samorządu, istotne dochody. A całkowite dochody ze wszystkich opłat i podatków, to około 40 procent a nie 1 procent jak sugeruje przedmówca.
– Ze względu na tajemnicę handlową, trudno jest w tej chwili dokładnie oszacować ile tego gazu jest. Oceniamy jednak szacunkowo, że zasoby mieszczą się w przedziale miedzy 350 a 750 miliardów metrów sześciennych – podsumował.
kl, Polskie Radio