Były minister finansów Jan Vincent Rostowski, a obecnie kandydat Platformy Obywatelskiej do Parlamentu Europejskiego z Kujawsko-Pomorskiego w rozmowie z „Rzeczpospolitą” przyznał, że przed startem w wyborach nic nie łączyło go z tym regionem.
-Zgadzam się, że nic mnie z tymi stronami wcześniej nie łączyło, ale łączy mnie ponad 30-letnia przyjaźń z Radkiem Sikorskim (pochodzącym z Bydgoszczy – red.). To on mnie przekonał do kandydowania z Kujawsko-Pomorskiego, bo region potrzebuje większej rozpoznawalności w Europie, szczególnie jeśli chodzi o gospodarkę i tworzenie nowych miejsc pracy. Te sześć tygodni, od kiedy mieszkam i jeżdżę po regionie, przekonały mnie, że minister Sikorski miał rację. Żaden inny kandydat nie ma takich możliwości zwiększenia rozpoznawalności regionu wśród dużych firm międzynarodowych. Dzięki zakończeniu w tym miesiącu autostrady A1 oraz uruchomieniu połączenia lotniczego Bydgoszcz
– Warszawa region ma lepszy dostęp do rynków europejskich i światowych i wobec tego szansę na przyciąganie inwestycji – powiedział Rostowski.
Były minister wyjaśnił, że w regionie dochodzi do sytuacji, w której ludność zdobywa nowe umiejętności, ale rynek pracy ich nie potrzebuje w związku z czym jeśli nie pojawią się miejsca pracy dla nich, wyjadą. - Inwestorzy krajowi, owszem, tworzą miejsca pracy, i to bardzo dobrze, ale jak widać, brakuje takich, które wymagają wyższych kwalifikacji. Dlatego trzeba ściągnąć zagranicznych inwestorów, którzy zatrudnią tę wysoko wykwalifikowaną siłę roboczą – zaznaczył Rostowski i wyjaśnił, że osoba z jego doświadczeniem „ma wyjątkową możliwość wykorzystania swoich kontaktów w Brukseli”. - Najważniejsze są działania lokalnych urzędów miast nastawione na ściąganie inwestorów. Ale jestem pewien, że będę mógł im pomóc – zaznaczył.
Rzeczpospolita, ml
Były minister wyjaśnił, że w regionie dochodzi do sytuacji, w której ludność zdobywa nowe umiejętności, ale rynek pracy ich nie potrzebuje w związku z czym jeśli nie pojawią się miejsca pracy dla nich, wyjadą. - Inwestorzy krajowi, owszem, tworzą miejsca pracy, i to bardzo dobrze, ale jak widać, brakuje takich, które wymagają wyższych kwalifikacji. Dlatego trzeba ściągnąć zagranicznych inwestorów, którzy zatrudnią tę wysoko wykwalifikowaną siłę roboczą – zaznaczył Rostowski i wyjaśnił, że osoba z jego doświadczeniem „ma wyjątkową możliwość wykorzystania swoich kontaktów w Brukseli”. - Najważniejsze są działania lokalnych urzędów miast nastawione na ściąganie inwestorów. Ale jestem pewien, że będę mógł im pomóc – zaznaczył.
Rzeczpospolita, ml