Rząd zmienia przepisy ws. GMO z powodu UE. Ekolodzy alarmują

Rząd zmienia przepisy ws. GMO z powodu UE. Ekolodzy alarmują

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rząd zmienia przepisy ws. GMO z powodu UE. Ekolodzy alarmują (fot. sxc.hu)Źródło:FreeImages.com
Według TVN24, rolnicy i organizacje ekologiczne alarmują, że rząd przygotowuje przepisy, które mają ułatwić uprawianie roślin genetycznie modyfikowanych na terenie Polski. Samo ministerstwo środowiska twierdzi jednak, że chodzi o uprawy doświadczalne, ściśle kontrolowane.
W Sejmie trwają prace nad nowelizacją ustawy o organizmach genetycznie zmodyfikowanych (GMO). Nowy projekt jest już po pierwszym czytaniu i pracuje nad nim komisja ochrony środowiska. Zmiany wymuszają dyrektywy unijne, których nie uwzględniają przepisy o GMO z 2001 r., takie jak te związane z zamierzonym uwalnianiem do środowiska GMO czy z ograniczeniem stosowania mikroorganizmów modyfikowanych genetycznie. Trybunał Sprawiedliwości UE rok temu orzekł, że polski rząd musi wprowadzić odpowiednie zapisy dotyczące zamkniętego użycia GMO - w przeciwnym razie grożą nam kary.
Choć unijne prawo dopuszcza możliwość hodowli genetycznie modyfikowanych, to kraje członkowskie mają pole manewru - i tak Polska, na mocy ustawy o nasiennictwie, do tej pory zakazała upraw jedynych dwóch dopuszczonych przez UE roślin GMO – kukurydzy MON 810 i ziemniaka Amflora. Oznacza to, że uprawy GMO są u nas niedozwolone.

Według Koalicji Polska Wolna od GMO, nowe przepisy proponowane przez resort środowiska zmienią ten stan rzeczy. Sprawią, że rośliny zmodyfikowane będą mogły być uprawiane na terenie Polski. A to grozi zanieczyszczeniem pól tradycyjnych roślinami GM.

- Zaproponowane zmiany nie wprowadzają restrykcyjnych ograniczeń dla upraw GMO. Należałoby na przykład dodać, że nie mogą one powstawać w pobliżu terenów Natura 2000, lub że konieczne jest uzyskanie zgody sąsiadów na uprawę pola z takimi roślinami – mówi Joanna Miś z Greenpeace.

Dodaje, że w nowelizacji brakuje transpozycji tak ważnych zapisów europejskich przepisów, jak klauzula bezpieczeństwa. - To jest jedna z głównych zasad dotyczących ochrony środowiska w UE. Dzięki klauzuli bezpieczeństwa można zakazać upraw roślin zmodyfikowanych genetycznie w przypadku istnienia ryzyka dla zdrowia lub środowiska – zwraca uwagę Miś.

Z tym stanowiskiem nie zgadza się prof. Jacek Hennig z Instytutu Biochemii i Biofizyki Polskiej Akademii Nauk. - Przepisy UE opracowane przez EFSA [Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności – red.] precyzyjnie określają zasady koegzystencji upraw tradycyjnych i GM. Nie rozumiem podważania ich zasadności na terenie Polski – mówi prof. Hennig.

Przygotowana przez rząd nowelizacja mówi, że „użytkownik GMO” jest zobowiązany do złożenia gwarancji bankowej lub polisy ubezpieczeniowej, którą przechowuje Minister Środowiska, a pieniądze miałby by być przeznaczone na odszkodowania w razie ewentualnego wyrządzenia szkód.

- Oznacza to konieczność poniesienia kosztów sądowych i spór prawny, w którym poszkodowani rolnicy nie mają szans na wygranie w starciu z prawnikami biotechnologicznych korporacji – podkreśla Paweł Połanecki z Koalicji Polska Wolna od GMO.

Resort środowiska oświadcza, że nie chodzi o hodowle konsumpcyjne, a jedynie doświadczalne, do badań naukowych. Aleksandra Majchrzak z biura prasowego ministerstwa zapewnia też, że rekompensata za szkody będzie przysługiwać każdemu, kto mógłby ponieść straty w związku z prowadzeniem takich badań.

 - Przed wydaniem decyzji [o obsianiu pola roślinami GM – red.] prowadzi się konsultacje za pośrednictwem władz lokalnych ze społecznością, która mieszka w pobliżu planowanego miejsca uwolnienia GMO. To daje możliwość np. rolnikom na zgłoszenie sprzeciwu gdyby obawiali się, że może to zagrozić ich interesom. Zamierzone uwolnienie GMO do środowiska obejmuje wyłącznie badania nad GMO na polach doświadczalnych – tłumaczy Majchrzak.
TVN24 Biznes i Świat