HOSSA BESSA

Dodano:   /  Zmieniono: 

Inwestycja wysokiego napięcia

Po tym jak kilkanaście dni temu Jan Kulczyk sprzedał ponad 15-proc. pakiet akcji Polenergii, wykres akcji spółki energetycznej szoruje brzuchem po dnie. Flagowym projektem koncernu ma być budowa elektrowni węglowej Rajkowy niedaleko Pelplina na Pomorzu. Już dwa lata temu media pisały o tym, że koparki mogą tam wjechać na przełomie 2014 i 2015 r. Budowa nie ruszyła do dziś. Głównie przez ekologów, którzy opóźniają działania administracji, namawiając Kulczyka, żeby ten zamiast w węgiel, zainwestował w zieloną energię. Koszt całej inwestycji jest gigantyczny – według ekspertów może sięgnąć nawet 12 mld zł, czyli niewiele ponad miliard mniej, niż wynosi cały majątek Kulczyka na liście 100 najbogatszych „Wprost”. I chociaż Kulczyk wierzy w dalszy rozwój Polenergii, pozostając jej większościowym akcjonariuszem, to akcje spółki upłynnił po przecenie – o około pięć złotych taniej niż wynosił ich kurs przed sprzedażą. Kiedy elektrownia powstanie? Tego nie wie nikt, bo jak na razie każde pozwolenie na budowę wydawane przez lokalne władze jest zaskarżane przez ekologów.

Plus TYGODNIA

Browarem w bojkot

OD LAT INWESTUJE W OPUSZCZONE BROWARY, stawia je na nogi i warzy piwo z większym procentem zysków. Marek Jakubiak, właściciel browaru Ciechan, tym razem stawia pod Zgierzem swoje centrum dystrybucyjne. – Mam kilka browarów, a klienci chcą trochę piwa z każdego z nich. Nie było sensu, żeby transport objeżdżał całą Polskę, zabierając po kilka skrzynek piwa z każdego browaru. Stawiam więc centrum, żeby piwo trafiało do sieci handlowych już z jednego punktu – tłumaczy. Jakubiak chce też produkować własne napoje i wodę. Jak się będzie nazywać? – Może Ciechan albo woda Ciechana? – rozmarza się biznesmen. Było o nim głośno w zeszłym roku, kiedy oprócz warzelniczej pasji objawiły się również jego skrajnie prawicowe poglądy. Niektóre środowiska były tak zbulwersowane jego wypowiedziami, że ogłosiły bojkot piwa od Jakubiaka. Biznesmen mówi, że zupełnie tego nie odczuł, a z najbardziej zagorzałymi bojkotującymi rozprawia się w sądach.

Minus TYGODNIA

Bankowa samopomoc

OD STYCZNIOWEGO WYSKOKU FRANKA minęły już cztery miesiące i wreszcie są: propozycje Związku Banków Polskich jak pomóc frankowiczom. Problem w tym, że to, co w zeszłą środę zaproponował związek, wcale nie pomaga zadłużonym, tylko bankom. Te zapowiedziały utworzenie dla frankowiczów wewnętrznych funduszy stabilizacyjnych. Banki mają je zasilić kwotą od 300 do 600 mln zł. I tu pojawia się problem, bo z bankowych pieniędzy będzie można skorzystać pod całą serią absurdalnych warunków: kredytobiorca nie może zarabiać więcej niż średnia krajowa, nie może nigdy spóźnić się ze spłacaniem rat, nie może mieć kredytu pod mieszkanie większe niż 75 mkw. albo pod dom większy niż 100 mkw. I najgorszy absurd: pomoc będzie wypłacana tylko, jeśli frank zdrożeje powyżej 5 zł. Sama wysokość bankowej pomocy jest równie groteskowa. Nie przekroczy 33 gr na jednego franka szwajcarskiego. Jeżeli wziąć pod uwagę fakt, że banki zarobiły u nas w zeszłym roku 16 mld zł, to kilkaset milionów złotych na wsparcie dla frankowiczów brzmi śmiesznie. O ile ktokolwiek na tę pomoc się załapie, bo do tej pory frank kosztował powyżej 5 zł tylko raz. Podczas styczniowego wyskoku szwajcarskiej waluty i trwało to dosłownie chwilę.

Więcej możesz przeczytać w 23/2015 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.