Sejm zwiększył dochody budżetu do 154,5 mld zł, z 152,75 mld zł zaplanowanych przez rząd, a wydatki do 199,8 mld zł, z zaplanowanych przez rząd 198,25 mld zł.
Niespodziewanie i mimo negatywnej rekomendacji komisji finansów Sejm przyjął poprawkę Kazimierza Marcinkiewicza (PiS) zakładającą przekazanie ze środka specjalnego 150 mln zł na warszawskie metro, a 550 mln zł na przewozy regionalne, co według wicepremiera Jerzego Hausnera i ministra finansów Andrzeja Raczki może wpłynąć niekorzystnie na funkcjonowanie administracji państwa.
Przyjęcie tej poprawki wywołało zamieszanie, bo wiązało się to z eliminacją kilku innych poprawek. Na skutek tych decyzji Sejmu przewodniczący Komisji Finansów Publicznych, Mieczysław Czerniawski (niezrz.) wycofał swoją poprawkę, która zakładała obniżenie deficytu budżetowego o 169 mln zł. Pieniądze te miałyby bowiem również pochodzić ze środków specjalnych.
Sejm natomiast odrzucił poprawki posłów Platformy Obywatelskiej likwidujące "trzynastki" dla osób pełniących kierownicze stanowiska w państwie, czyli dla tzw. R-ki. Jednak i tak obowiązujące ustawy nie pozwalały na odebranie "trzynastek" przysługujących w 2004 roku.
Posłowie odrzucili też poprawki posłów PO dotyczące zmniejszenia o 400 mln zł przyszłorocznych wydatków administracyjnych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, ale zmniejszyli wydatki majątkowe Komisji Nadzoru Ubezpieczeń i Funduszy Emerytalnych o 19,9 mln zł, które miały być przeznaczone na budowę nowej siedziby urzędu.
Ostatecznie posłowie nie zgodzili się na propozycje zmierzające do ograniczenia dotacji dla partii politycznych o 10-54,4 mln zł.
Sejm zgodził się natomiast na przekazanie 10 mln zł na budowę drogi ekspresowej: Suwałki-Białystok-Lublin-Rzeszów-Barwinek ze środka specjalnego oraz 19,3 mln zł, redukując o taką kwotę wydatki Kancelarii Prezydenta przeznaczone na remont pałacyku prezydenckiego w Wiśle.
W budżecie zapisano natomiast 22,8 mln zł na leasing samolotu dla VIP-ów, a pieniądze na ten cel mają pochodzić z obniżenia wydatków w administracji publicznej i znajdą się na specjalnej rezerwie celowej.
Rano Sejm zgodził się z Senatem i przesunął - z 1 września 2004 roku na 1 stycznia 2005 - termin, od którego przysługiwać będą świadczenia dla cywilnych ofiar wojny. W myśl ustawy o pieniądze mogą ubiegać się osoby, które są trwale niezdolne do pracy wskutek działań wojennych. Dotyczy to też osób, które do 1956 roku zostały poszkodowane w wyniku eksplozji niewybuchów pozostałych z czasów II wojny światowej. Dodatkowym obostrzeniem jest to, że niezdolność do pracy została stwierdzona w ciągu 5 lat od dnia zdarzenia.
"To jest zły budżet i na pewno nie jest budżetem naprawy finansów publicznych. Jeśli ktoś tego oczekiwał, przeżywa dzisiaj zawód" - ocenił szef klubu PO Jan Rokita. Podkreślił, że dla Platformy przyjęcie budżetu w takim kształcie oznacza utratę zaufania do obietnic składanych przez wicepremiera Hausnera. "W żadnej ze spraw, w której Jerzy Hausner zobowiązał się do poparcia naszych poprawek, nie udzielił takiego poparcia. To oznacza, że to wszystko była jedna wielka fikcja i to pokazuje, jak nie warto ufać przedstawicielowi lewicowego rządu" - dodał.
Zdaniem polityka PO, redukcja środków specjalnych o 40 proc., ale "nieprzeznaczenie ich na poprawę finansów publicznych - jak chciała PO - tylko na inne cele wskazane przez poszczególnych posłów", pokazała słabość rządu.
Szef klubu Prawa i Sprawiedliwości Ludwik Dorn ocenił, że budżet jest "zły", choć - jak dodał - "mniej zły dzięki temu, że przeszła bardzo istotna" poprawka PiS, która przyznaje 150 mln zł dotacji na budowę warszawskiego metra i 550 mln na kolej. Według niego, poprawka ta nie zostanie zmieniona przez Senat.
Ustawa budżetowa trafi teraz do Senatu.
em, pap