W związku z tym ministerstwo gospodarki spodziewa się, że tak znacząca redukcja ceł na samochody wpłynie na spadek cen na naszym rynku motoryzacyjnym. Również zmiany przepisów, wprowadzone w UE, uważa resort gospodarki, w dużym stopniu uniezależnią dealerów od producentów samochodów, gdyż umożliwią sprzedaż samochodów różnych marek w jednym salonie sprzedaży.
Potwierdzają to przedstawiciele branży. Poinformowali niedawno, że od 1 października w krajach UE obowiązuje zakaz części ograniczeń stosowanych uprzednio przez producentów w handlu samochodami, m.in. narzucania dealerom umów na wyłączność. Dzięki temu w wielu salonach samochodowych powinny pojawić się nowe marki. Nowe przepisy wyeliminują też nakładany na dealerów przez producentów i importerów obowiązek prowadzenia obsługi serwisowej. Obsługę tę dealerzy będą mogli zlecać niezależnym warsztatom.
Ministerstwo spodziewa się, że zmiany te powinny przyczynić się do obniżenia kosztów dystrybucji, co powinno przełożyć się na obniżenie cen pojazdów.
Jednak specjaliści i sprzedawcy zwracają uwagę, że najprawdopodobniej stanieją tylko najdroższe samochody. Jak poinformował prezes Polskiej Izby Motoryzacji, Tadeusz Pawlaczyk, akcesja Polski do Unii poskutkuje stopniową harmonizacją cen produkowanych w Polsce nowych samochodów do średnich cen w Unii. W efekcie, samochody luksusowe (powyżej 150 tys. zł) stanieją o kilkanaście procent, samochody pozostałych klas, czyli zdecydowana większość, zdrożeją o kilkanaście procent, a samochody objęte obecnie 35-oprocentową stawką celną stanieją o kilka procent. Podobną prognozę stawia Leszek Kempiński z Kulczyk Tradex.
"Po rozszerzeniu UE producenci samochodów będą musieli zrównać ceny oferowanych przez siebie produktów na wszystkich unijnych rynkach. Ewentualne różnice będą jedynie wynikiem obciążeń podatkowych obowiązujących w poszczególnych krajach. Dla klientów może to oznaczać, że samochody popularne, a więc tańsze zdrożeją, natomiast drogie staną się tańsze" - powiedział Kempiński.
Wzrostu cen spodziewa się Przemysław Byszewski z General Motors Poland. "U nas samochody są stosunkowo tanie, więc ceny wzrosną, choć będzie to proces stopniowy" - powiedział Byszewski. "Myślę, że ciągu całego 2004 roku możemy podnieść ceny od 5 do 7 proc." - dodał.
Zdaniem sprzedawców, ceny będą zależały również od kursów walut.
"Rosnący kurs euro powoduje, że samochody sprowadzane z Europy stają się dla importerów coraz droższe. W tym roku ceny w sprzedaży nie wzrosły tak bardzo, jak wskazywałby kurs euro i jest to jedna z przyczyn, dla której samochody małe i średnie są w Polsce tańsze niż w Unii" - powiedział Marek Nawarecki z Citroen Polska.
Jego zdaniem, różnice cen samochodów produkowanych w Polsce i w Unii w tych kategoriach sięgają 12-20 proc. Nawarecki spodziewa się stopniowego wzrostu cen w przyszłym roku.
Zdaniem Pawlaczyka, istotnym bodźcem do spadku cen samochodów będzie powstanie dużych sieci sprzedawców samochodów, które będą mogły negocjować zakupy pojazdów po niskich cenach i po niskich cenach sprzedawać, ale proces ten w Polsce wystąpi prawdopodobnie po upływie trzech lat od dnia akcesji.
Zdaniem Pawlaczyka, po akcesji wzrośnie import samochodów używanych wskutek unieważnienia wymogu normy czystości spalin Euro 2 oraz utrzymania obecnego poziomu akcyzy na samochody używane. Stawka ta wynosi maksymalnie 65 proc. dla samochodów starszych niż osiem lat. Dla samochodów nowszych jest niższa.
"W celu zahamowania importu samochodów starych i wyeksploatowanych, których bez normy Euro 2 nawet 65-procentowa akcyza nie jest w stanie zatrzymać, nieodzowne staje się wprowadzenie np. opłat rejestracyjnych, które od dawna są stosowane w niektórych krajach UE" - powiedział Pawlaczyk. Taka opłata mogłaby być związana z czasem eksploatacji samochodu, np. tysiąc złotych za jeden rok wcześniejszego użytkowania samochodu.
Norma Euro2 dotyczy czystości spalin i praktycznie uniemożliwia sprowadzanie do Polski samochodów bez katalizatora.
Jak informuje ministerstwo gospodarki, w związku z koniecznością zniesienia barier handlowych utrudniających swobodny przepływ towarów między państwami członkowskimi, Polska będzie zmuszona znieść wymóg spełnienia tej normy dla pojazdów rejestrowanych po raz pierwszy w naszym kraju. Resort gospodarki zapowiada jednak, że znoszony przepis ma być zastąpiony innym rozwiązaniem o charakterze ekologicznym, skutecznie ograniczającym napływ na polski rynek samochodów wyeksploatowanych, uciążliwych dla środowiska naturalnego.
Zdaniem szefa firmy Samar, monitorującej rynek motoryzacyjny, Wojciecha Drzewieckiego, jedynym sposobem ograniczenia importu starych samochodów powinna być kontrola techniczna.
"Przeglądy techniczne powinny być jedynym czynnikiem regulującym rynek. Wymóg, by pojazdy spełniały normy bezpieczeństwa, byłby wystarczający. Nie trzeba nakładać podatków akcyzowych" - uważa Drzewiecki.
em, pap