PO: na cele PiS potrzeba 40 mld zł

PO: na cele PiS potrzeba 40 mld zł

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zdaniem ekspertów Platformy Obywatelskiej, realizacja celów strategicznych, jakie przedstawił kandydat na premiera z Prawa i Sprawiedliwości Kazimierz Marcinkiewicz, kosztowałaby budżet 40 mld zł.
Niezależni eksperci twierdzą, że  nie ma żadnych danych, by przyjąć takie szacunki.

"Nasze szacunki są adekwatne do propozycji PiS" - powiedział poseł Adam Szejnfeld, w poprzedniej kadencji szef sejmowej komisji gospodarki z ramienia PO.

Jego zdaniem, suma 40 mld zł odnosi się do rozwiązań, które proponuje PiS w dokumencie, jaki w poniedziałek został przesłany PO. Szejnfeld zaznaczył jednak, że już teraz PiS wycofał się z  niektórych rozwiązań, które proponował w swym programie gospodarczym jeszcze przed wyborami parlamentarnymi.

"PiS wycofał się z rozwiązań tzw. prorodzinnych na 2006 rok, a  także z wprowadzenia zmian podatkowych w 2006 roku (chodzi m.in o  niższe stawki PIT - 18 i 23 proc. oraz ulgę na dzieci - PAP). To  zaś oznacza, że tych ubytków budżetu nie przyjmujemy na 2006 rok" -  powiedział poseł PO.

Jednak, jak podkreślił, przy "tak potężnej skali kosztów", nawet gdyby były one mniejsze niż wynika to z obliczeń PO, a które trzeba by ponieść na zrealizowanie celów PiS, Polski nie stać na  taką operację.

"Perspektywa czasowa nie ma większego znaczenia; to i tak są gigantyczne pieniądze. Żeby poważnie traktować takie propozycje, to strona przedkładająca je powinna przedstawić dokładne wyliczenia i analizy. Tymczasem niczego takiego nie mamy" - dodał Szejnfeld.

Jego zdaniem, cele jakie Marcinkiewicz mają charakter wyborczy obliczony na czas kampanii prezydenckiej, w której kandydat PiS Lech Kaczyński walczy z kandydatem PO, Donaldem Tuskiem

"Nawet nie dopuszczam do siebie myśli, że PiS może mieć tak słabych ekspertów, którzy mogliby przygotować tak nierealny program. W ramach standardów kampanii wyborczej to się mieści, w  ramach standardów rzetelnych programów gospodarczych rządu -  absolutnie nie" - powiedział Szejnfeld.

Zdaniem głównego ekonomisty TMS Marka Zubera, wypowiedzi PO o  kosztach jakie wynikają z wprowadzenia planów gospodarczych PiS, mają charakter polityczny. "To jest wypowiedź polityczna, która ma  przygotować pole do negocjacji między przyszłymi koalicjantami. Trzeba pamiętać, że nowy program gospodarczy rządu PO-PiS, będzie kompromisem" - powiedział w czwartek PAP Zuber.

Jego zdaniem, nie da się oszacować kosztów wprowadzenia w życie celów PiS, bo w przedstawionym programie brak konkretnych wyliczeń.

"Obniżenie podatków będzie skutkować obniżeniem dochodów budżetu, ale to nie jest niczym złym, trzeba tylko odpowiedzieć na pytanie, gdzie szukać pieniędzy" - powiedział Zuber.

Ekspert podkreślił, że problem pojawi się wtedy, gdyby plany PiS (zmiana systemu podatkowego i wprowadzenia systemu ulg - PAP) doprowadziły do zwiększenia deficytu budżetowego. "Ale PiS zapewnia, że tego nie chce" - powiedział analityk.

Zdaniem głównego ekonomisty BPH Ryszarda Petru, da się oszacować koszt wprowadzenia ulg podatkowych, jest to jednak suma niższa niż  podawana przez ekspertów PO, którzy przewidują ją na 20 mld zł. "Uważam, że to ok. 13,5 mld zł-15,5 mld zł. Pod warunkiem, że  byłyby one (ulgi) wprowadzone w styczniu 2006 roku" - powiedział Petru.

Petru dodał, że w programie PiS jest jeszcze seria propozycji wydatków państwa, których oszacować nie można. "Nie wiadomo np. ile PiS chce przeznaczyć na budownictwo (w programie partii jest zapis o budowie na zasadach preferencyjnych 3 mln tanich mieszkań -  PAP). W programie nie ma żadnych konkretnych danych, co do takich wydatków, jak np. dożywianie dzieci, wydłużenie urlopów macierzyńskich czy zwiększenie nakładów budżetu na infrastrukturę kolejową" - powiedział.

Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha uważa, że  propozycje Marcinkiewicza to jedynie "propagandowe hasła, za którymi nie  stoją żadne programy realizacyjne" i są elementem kampanii prezydenckiej.

Sadowski zaznaczył, że w związku ze "szczątkową informacją zawartą w programie PiS" jest zdziwiony, że PO jest w stanie oszacować coś, "czego na tym etapie, nie da się oszacować".

ss, pap