Przed pandemią inwestycje energetyczne rosły o 2 proc. rocznie, a teraz przewiduje się, że spadną o 20 proc. (w 2020 roku), ostrzega Międzynarodowa Agencja Energii (IEA).
Najbardziej ucierpiały paliwa kopalne. Spodziewany jest 30 proc. spadek inwestowania w ropę i 15 proc. spadek inwestowania w węgiel. Ekologowie nie powinni się cieszyć, bo inwestycje w odnawialne źródła energii spadły tylko o 10 proc. A jednak to zaledwie połowa tego, co jest potrzebne, by skutecznie walczyć ze zmianami klimatu.
W rzeczywistości perspektywy są jednak dużo gorsze. Oczywiście, że z powodu blokady związanej z koronawirusem, nałożonej przez większość krajów, na razie spadek inwestycji doprowadził do spadku emisji dwutlenku węgla, tak destrukcyjnego dla planety. Ale IEA ostrzega, że wykorzystywanie paliw kopalnych wzrośnie po zakończeniu kryzysu, co doprowadzi do wzrostu emisji CO2.
Jednym z powodów jest to, że Chiny i inne narody azjatyckie składają teraz zamówienia na nową generację elektrowni węglowych w celu dostarczania energii w przyszłości. – Widzimy historyczny spadek emisji, ale jeśli nie będziemy mieć odpowiednich pakietów ożywienia gospodarczego, możemy ponownie zaobserwować gwałtowny wzrost emisji, a spadek z tego roku zostanie całkowicie zmarnowany – powiedział BBC dyrektor wykonawczy IEA Fatih Birol. – Pamiętajmy o kryzysie w latach 2008–2009. Wówczas też zauważyliśmy spadek emisji, ale potem nastąpiło odbicie. Musimy uczyć się z historii – dodał Birol.
Zgody na nowe elektrownie węglowych w pierwszym kwartale 2020 r. zostały wydane głównie w Chinach. Było ich dwukrotnie więcej niż w całym 2019 r. Ogólne inwestycje w energię spadły prawie o 400 mld dolarów, czyli poniżej oczekiwań w 2020 r. Jednak IEA twierdzi, że istnieją poważne wątpliwości co do bezpiecznych dostaw energii, gdy gospodarka światowa ożyje, ponieważ realizacja projektów energetycznych trwa bardzo długo.
Raport IEA mówi, że spadek inwestycji jest „oszałamiający” w swojej skali i szybkości, głównie z powodu niskiego popytu i niskich cen energii, zwłaszcza ropy. Dr Fatih Birol powiedział: „Historyczny spadek inwestycji jest bardzo niepokojący. Oznacza to dziś utratę miejsc pracy i możliwości ekonomicznych, a także utratę dostaw energii, których moglibyśmy potrzebować jutro, gdy gospodarka się odrodzi. Spowolnienie wydatków może również zagrozić tak bardzo potrzebnemu przejściu na bardziej zrównoważone systemy energetyczne”.
Raport mówi, że połączenie malejącego popytu, niższych cen i wzrostu nieuiszczania rachunków oznacza, że przychody z energii dla rządów i przemysłu spadną o ponad 1 bilion dolarów w 2020 roku. Ropa naftowa będzie odpowiadać za większość tego spadku. Oczekuje się, że gaz łupkowy – wcześniejszy ulubieniec sektora energetycznego – odniesie największe straty, inwestycje spadną aż o 50 proc.
Inwestycje w odnawialne źródła energii okazały się najbardziej „odporne” na koronawirusa, bo nie zaprzestano inwestowania w fotowoltaikę. Ale i tak spadek wyniesie 10–15 proc. Ogólny udział w globalnych wydatkach energetycznych inwestycji przeznaczonych na zieloną energię utknął w ostatnich latach na poziomie około jednej trzeciej.
W 2020 r. wzrośnie do 40 proc. wszystkich inwestycji, ale to pozornie dobra wiadomość. Birol dodał, że: „Kryzys przyniósł niższe emisje, ale z niewłaściwych powodów. Jeśli chcemy osiągnąć trwałą redukcję globalnych emisji, musimy mieć szybki wzrost inwestycji w czystą energię, a na to się nie zapowiada”.
Choć uruchomienia nowych elektrowni węglowych spadły o ponad 80 proc. od 2015 roku, to globalne zapotrzebowanie na węgiel nadal rośnie.