W sobotę zanotowano spadek przepływu gazu z Rosji na zachód. Od razu przełożyło się to na ceny: we wtorek skoczyły do poziomu 1,8 tys. dolarów za tysiąc metrów sześciennych. Uśredniając, europejskie ceny gazu wzrosły we wtorek o 16 proc. i sięgnęły rekordowych poziomów. Najgorzej było na rynku holenderskim, gdzie cena gazu w kontraktach z dostawą w styczniu wzrosła do 160 euro za megawatogodzinę.
Od poniedziałku gaz szedł na wschód, a nie na zachód
To nie koniec nerwowych zjawisk. Niemiecka firma Gascade podała, że we wtorek drugi dzień z rzędu przepływ gazu był ustawiony nie w kierunku zachodnim, lecz wschodnim. Strona niemiecka nie ma przy tym zastrzeżeń wobec Rosji co do wykonywania przez nią zobowiązań wynikających z umów. To dlatego, że Gazprom rezerwuje na aukcjach dodatkową przepustowość na dostawę gazu przez Ukrainę gazociągiem jamalską, dopiero gdy pojawi się taki wniosek ze strony odbiorcy. We wtorek nie został on złożony, więc dodatkowe dostawy nie odbyły się.
Rosja zaprzecza, by zmniejszanie dostaw było motywowane politycznie, ale nie brakuje głosów, że to kolejna próba sił. Rosyjski koncern wystosował swoje zwyczajowe oświadczenie, w którym napisał, że „dostarcza gaz zgodnie z żądaniami konsumentów i w pełnej zgodności z obecnymi zobowiązaniami umownymi”.
„Europa ma tej zimy bardzo mały bufor magazynowy i dlatego jest bardziej uzależniona od importu gazu niż w poprzednich latach” – zauważył cytowany przez agencję Reuters James Waddell, szef europejskiego gazu w Energy Aspects.
Polska nie przyjmuje tłumaczenia Rosji
Huśtawka cenowa na rynku gazu trwa i tak będzie wyglądała nasza rzeczywistość jeszcze przez co najmniej kilka miesięcy. Piotr Naimski, sekretarz stanu, pełnomocnik rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej, nie ma wątpliwości, że to rosyjskie manipulacje odpowiadają za duże podwyżki cen surowców energetycznych w ostatnim czasie? Winna jest temu m.in. Rosja, która manipuluje dostawami gazu.
– Manipulacje na rynku energii i gazu w Europie służą celom politycznym. Mamy z tym do czynienia. Rosjanie ograniczyli dopływ gazu do dostawców w Europie do minimalnych zapisów kontraktowych. Spowodowało to gwałtowny wzrost cen ten surowca. Ogranicza się przepływ gazu przez gazociąg jamalski. W niektórych okresach w ogóle nie płynie przez niego gaz. To forma presji, którą Rosja nakłada na Niemcy i Komisję Europejską, aby przyspieszyć otwarcie gazociągu Nord Stream 2 – wytłumaczył Piotr Naimski.
Zapewnił przy tym, że sytuacja energetyczna Polski jest bezpieczna. – Warunki, w jakich jesteśmy są ekstremalne. Kryzys energetyczny ma skalę nie tylko europejską, ale także globalną – dodał.