Byli ministrowie gospodarki: „Rząd nie ma kontroli nad tym, co się dzieje”

Byli ministrowie gospodarki: „Rząd nie ma kontroli nad tym, co się dzieje”

Janusz Steinhoff i Piotr Woźniak
Janusz Steinhoff i Piotr Woźniak

Do rozmowy o aktualnej sytuacji gospodarczej w programie „Fakty po Faktach” Katarzyna Kolenda-Zaleska zaprosiła dwóch byłych ministrów odpowiedzialnych za gospodarkę: Janusza Steinhoffa i Piotra Woźniaka. Rozmowa prawie w całości dotyczyła decyzji Grupy Azoty i Anwil najpierw o ograniczeniu produkcji, a następnie przywróceniu jej w pewnej części po tym, jak różne branże działające w sektorze spożywczym ostrzegły, że z powodu braku dwutlenku węgla i suchego lodu będą musiały ograniczyć produkcję.

Dziennikarka zaczęła od przytoczenia słów szefa resortu rolnictwa Henryka Kowalczyka, który pytany był w Radiu ZET o to, czy wiedział, że dwie spółki azotowe planują czasowe wstrzymanie produkcji nawozów, co może uderzyć w branżę spożywczą. Wicepremier powiedział, że nie wiedział. „Nie można było tego przewidzieć, że tak mocno gaz zdrożeje” – zaznaczył.

twitter

Janusz Steinhoff odniósł się też do tego, że decyzję o ograniczeniu produkcji podjął zarząd spółki Anwil, a przywróceniu – Daniel Obajtek, który nie zasiada w zarządzie. Włocławska spółka Anwil w 100 proc. należy do PKN Orlen. "Mimo trudnych warunków na rynku gazu, Anwil wznawia produkcję nawozów i tym samym surowego CO2. Robimy wszystko, aby ten produkt, wykorzystywany w branży medycznej oraz do produkcji żywności, był dostępny na polskim rynku" – przekazał na Twitterze w poniedziałek prezes PKN Orlen.

Produkcja nierentowna, ale kontynuowana

Zdaniem Woźniaka, ostrzeżenia przed brakiem żywności są nieuzasadnione. – Nawet jeśli nie wyprodukujemy jej w kraju, możemy kupić z zagranicy, jest pytanie o cenę. Co innego, jak czegoś nie ma, a co innego, jak jest, ale trzeba na to wyłożyć większe pieniądze. Moim zdaniem żywności nie zabraknie, uratuje nas to, że przez setki lat małe gospodarstwa używały naturalnych nawozów. Co innego duże gospodarstwa, które muszą stosować sztuczne nawozy – powiedział.

Byli ministrowie gospodarki stwierdzili, że rząd poświęca wiele uwagi na rozwiązywanie „problemów, które sam stworzył”. Steinhoff zauważył, że Polska nie musiała z dnia na dzień rezygnować z rosyjskiego węgla, tym bardziej że nie wymagała tego Unia Europejska (kraje UE dały sobie więcej czasu na podjęcie tej decyzji). – Myśmy to (rezygnację z węgla – red.) z dnia na dzień wdrożyli i mamy wielki problem. Węgiel można kupić za morzem, ale trzeba go sprowadzić. Mamy do czynienia z nieudolnością administracji i ręcznym sterowaniem, powrotem do czasu PRL, w którym nie liczył się rachunek ekonomiczny – powiedział.

Wtórował mu Woźniak, który zakładał, że skoro rząd jednym ruchem odciął nas od węgla rosyjskiego, to ma wobec niego alternatywę.

– Nie rozumiem obecnej administracji. Minister środowiska, zamiast zajmować się Odrą, zajmuje się dopłatami do węgla. Minister, który jednocześnie zajmuje się ochroną środowiska i energetyką, nie może dobrze działać, bo ma konflikt interesów. Ten precyzyjny zegar, którym jest państwo, jest psuty od co najmniej 10 lat – powiedział Steinhoff, przeskakując do innych problemów, z którymi mierzy się teraz rząd.

„Rząd nie ma kontroli nad tym, co się dzieje” – podsumowali rozmówcy Katarzyny Kolendy-Zaleskiej.

Czytaj też:
Nie tylko nawozy. Brak suchego lodu i CO2 uderza w branżę mleczarską, piwowarską…

Źródło: TVN24