Solidarna Polska blokuje zmiany w ustawie o farmach wiatrowych, a minister Moskwa ma pomysł na nowe obowiązki dla operatorów

Solidarna Polska blokuje zmiany w ustawie o farmach wiatrowych, a minister Moskwa ma pomysł na nowe obowiązki dla operatorów

Farma wiatrowa TAURONA
Farma wiatrowa TAURONA Źródło: Materiały partnera
Minister klimatu Anna Moskwa poinformowała, że rozważany jest pomysł, by inwestor, który dostanie zgodę na założenie farmy wiatrowej, partycypował w rozwoju sieci lokalnej i umożliwiał mieszkańcom nabywanie energii. Problem z ustawą odległościową nie leży jednak w jakiejś niechęci inwestorów, lecz Solidarnej Polsce, która nie zgadza się na żadne zmiany w jej zakresie.

PiS tuż po objęciu rządów wprowadził tak restrykcyjne zasady dla inwestycji w farmy wiatrowe, że w praktyce niemal całkowicie zablokował rozwój nowych projektów. Choć z różnych stron pojawiały się głosy, że należy ograniczyć restrykcje, by umożliwić firmom instalowanie bezpiecznych dla środowiska i ekologicznych turbin, rząd pozostał nieugięty. Musiało dojść do ogromnych podwyżek cen energii, by rządzący doszli do przekonania, że zabijając energetykę wiatrową, odcięli obywateli od jednego ze źródeł taniej energii.

PiS wreszcie dostrzegł potrzebę wskrzeszenia energetyki wiatrowej

Pod wpływem wezwań spółek energetycznych, ekologów, organizacji analizujących rynek energii i przedsiębiorców, którzy widzą w energetyce wiatrowej sposób na obniżenie rachunków, rządząca koalicja rozpoczęła rozmowy o poluzowaniu zasad określonych w ustawie odległościowej, która reguluje, jak daleko od zabudowań mogą powstawać farmy wiatrowe. Obecnie nie można budować farmy w odległości od budynku mieszkalnego mniejszej niż 10-krotność wysokości wiatraka (tzw. zasada 10H). W praktyce oznacza to, że nie można stawiać elektrowni bliżej niż 1500-2000 m od zabudowań, co niemal zatrzymało rozwój nowych projektów.

Zasada 10H wyłącza farmy wiatrowe z ok. 99 proc. powierzchni Polski.

Solidarna Polska odrzuca wszystkie pomysły liberalizowania ustawy

Istnieją obawy, czy międzynarodowe koncerny, które z powodzeniem realizują inwestycje w energetykę wiatrową w całej Unii, a z Polski zostały de facto wypchnięte kilka lat temu, będą miały odwagę, by ponownie wyłożyć ogromne pieniądze na turbiny wiatrowe. Zdobycie ich zaufania to może być pestka w porównaniu z wypracowaniem kompromisu w koalicji. Przeciwna jakimkolwiek zmianom w ustawie odległościowej jest Solidarna Polska. – Nie zgadzamy się na odblokowanie wiatraków na lądzie. Ta ustawa niczego nie załatwia, a powoduje wiele problemów — powiedział w rozmowie z Business Insiderem Janusz Kowalski, wiceminister rolnictwa, poseł SP.

Stosowny projekt ustawy Rada Ministrów przyjęła na początku lipca tego roku. Projekt nie znosi zasady 10H, ale ją uelastycznia. Umożliwia bowiem lokalizację farm bliżej domów, pod warunkiem że zgodzi się na to gmina. Minimalna odległość od budynków mieszkalnych nie mogłaby jednak przekroczyć 500 m. O tych 500 m nie chce słyszeć Solidarna Polska.

Sejm jeszcze się nad projektem nie pochylił. W ostatnich dniach pojawiły się informacje, że projekt ustawy ma wejść pod obrady Sejmu w przyszłą środę 30 listopada.

Anna Moskwa z kolejnym pomysłem

Choć nie ma żadnej pewności, że uda się przyjąć liberalizację ustawy odległościowej (a jeśli tak, to czy odległość od zabudowań będzie mogła wynosić 500 m), minister klimatu Anna Moskwa poinformowała w mediach społecznościowych, że pojawił się nowy pomysł, a właściwie obowiązek dla właściciela farmy wiatrowej.

„Po ustawie o wsparciu odbiorców gazu w Sejmie 10H. Pojawiły się pomysły partycypacji inwestora w rozwoju sieci lokalnej i możliwość nabycia przez mieszkańców energii w formie prosumenta wirtualnego. Będziemy popierać te propozycje. Energia z wiatru musi wspierać rozwój lokalny” – napisała na Twitterze.

twitter

Zobligowanie inwestorów dostarczania taniej energii mieszkańcom najbliższych miejscowości może być kartą przetargową, gdy dojdzie już do procedury ustaleń planu miejscowego, gdy samorządy zostaną poproszone o danie farmie zielonego lub czerwonego światła. Tyle tylko, że w tej chwili problemem nie jest brak zainteresowania gmin istnieniem farm wiatrowych (skoro nie ma dyskusji na ten temat, to nie wiemy o takim sprzeciwie), lecz blokowanie ustawy przez ludzi Zbigniewa Ziobry.

Czytaj też:
Dlaczego ceny energii rosną? Wojna nie tylko na froncie

Opracowała:
Źródło: Business Insider / Wprost