W niedzielę Sekretarz Stanu USA Mike Pompeo oskarżył Iran o przeprowadzenie ataku na infrastrukturę naftową w Arabii Saudyjskiej. W Twicie nie przedstawił jednak żadnych dowodów popierających swoje oskarżenia. Głos zabrał także bardzo aktywny na Twitterze Donald Trump. Prezydent USA unikał wskazywania winnych ataku. Zapowiedział jednak, że Stany Zjednoczone są gotowe na przeprowadzenie zbrojnej interwencji w momencie, kiedy winni zostaną wskazani.
Jak informują obserwatorzy cytowani przez stację ABC, pociski, które uderzyły w 19 miejscach, nadleciały od strony Zatoki Perskiej, co może sugerować, że za atakami stoi Iran albo Irak. Jak powiedział inny, cytowany przez stację informator, prezydent Trump jest w pełni świadomy, że za ataki odpowiedzialny jest Iran.
Ceny ropy drastycznie wzrosły
Na wieść o atakach, które ograniczyły dostawy ropy naftowej o ponad 5 proc. światowej produkcji, rynki zareagowały dużymi wzrostami. Za baryłkę Brent trzeba było zapłacić aż 66,58 dolara. Jej cena wzrosła niemal o 10 proc. To największy skok dzienny od 1988 roku.
Baryłka West Texas Intermediate wzrosła o 8,9 proc. i kosztowała 59,75 dolara. Na niewielki spadek ceny wpłynęła decyzja prezydenta Trumpa, który zapowiedział uwolnienie rezerw surowca.
Czytaj też:
Atak dronów na największą na świecie rafinerię ropy naftowej. Huti zapowiadają kolejne