Producenci ropy naftowej przeżywają najtrudniejszy okres od lat. Po rajdzie ropy naftowej West Texas Intermediate do negatywnych poziomów, który związany był z aukcjami na maj, obecnie ceny baryłki wahają się w okolicach 11 dolarów. To spadek o ponad 14 proc. Cena prognozowana na aukcje czerwcowe usytuowała się nieco poniżej 13 dolarów za baryłkę.
Głównym powodem kolejnego zachwiania jest fakt, że już nawet najbardziej znany inwestor - United States Oil Fund poinformował o wycofaniu się z uczestnictwa w czerwcowej aukcji oraz znacznym ograniczeniu uczestnictwa w aukcjach w następnych miesiącach. Inwestorzy, podobnie jak producenci zmagają się bowiem z problemami z popytem na ropę. Ze względu na wstrzymanie przemysłu w wielu krajach, w tym głównie w Azji, zapotrzebowanie na surowiec gwałtownie spadło. Problemem obecnie jest głównie znalezienie rynku zbytu, a co za tym idzie, lawinowo rosnące ilości niesprzedanej ropy, którą trzeba magazynować.
Inwestorzy są przekonani, że czerwcowe kontrakty zostaną rozstrzygnięte po cenie niższej niż 10 dolarów za baryłkę.
Czytaj też:
Rynek ropy się „zepsuł”. Producenci próbują pozbyć się zapasów surowca