„Fabryki w Berlinie i Austin są obecnie gigantycznymi piecami na pieniądze. Wydobywa się z nich hałas, który jest dźwiękiem płonącej gotówki” – powiedział Elon Musk podczas rozmowy z przedstawicielami oficjalnego fanklubu Tesli w stolicy Teksasu. Rozmowa miała co prawda miejsce 31 maja, ale wywiad podzielono na trzy części i fragment, w którym właściciel firmy mówi o tym, jak bardzo nieopłacalne są obecnie dwie najnowsze fabryki, został opublikowany dopiero 23 czerwca.
Tesla nie ma części z Chin
Najbogatszy człowiek świata przyznał, że obecnie produkcja w fabryce w Teksasie jest „malutka”, gdyż brakuje kluczowych części do wytwarzania aut. Chodzi przede wszystkim o baterie. Tesla zmaga się z problemami w wytworzeniu wystarczającej liczby ogniw nowej generacji, a części do tych, które stosowano dotychczas, utknęły w portach w Chinach. Jest to związane z rygorystyczną polityką „zero covid” stosowaną przez wiele chińskich miast, w tym Szanghaj. Spowodowało to ogromne zatory w portach, z których płynęły towary do USA i Europy.
Elon Musk uważa, że problemy z brakiem zaopatrzenia da się załatwić, ale wymaga to dużo uwagi. Przyznał także, że gigafabryka Tesli pod Berlinem jest w nieco lepszej sytuacji, gdyż od początku stosowano w niej baterie starego typu.
Na niską produkcję w dwóch najnowszych fabrykach nałoży się na początku na początku lipca także planowana przez Teslę przerwa w działaniu linii produkcyjnej w fabryce w Szanghaju. Jest to przewidziany wcześniej proces, który zakłada wymianę części systemów. Finalnie ma to pozwolić na zwiększenie efektywności gigafabryki, ale chwilowo będzie kolejnym obciążeniem dla firmy.
Czytaj też:
SpaceX zwolnił pracowników krytykujących Elona Muska. „Przesadny aktywizm”