Sejm przyjął głosami 356 posłów nowelizację do ustawy o ochronie praw zwierząt, nazywaną też potocznie Piątką dla zwierząt. Za nowym prawem, które w ostatnich dniach było głównym tematem dyskursu, wspólnie zagłosowali posłowie i posłanki Zjednoczonej Prawicy, Koalicji Obywatelskiej i Lewicy. Głosy przeciw oddało 75 posłów, 18 wstrzymało się, a 11 nie wzięło udziału w głosowaniu. Klub Lewicy pochwalił się, że w ugrupowaniu panowała wyjątkowa dyscyplina partyjna i wszyscy zagłosowali za przyjęciem nowelizacji po poprawkach.
Ochrona zwierząt a co z przedsiębiorcami?
Wokół nowych przepisów narosło wiele sytuacji spornych. Czwartkowy poranek zdominowały protesty hodowców, którzy najpierw pod siedzibą Prawa i Sprawiedliwości, a następnie pod Sejmem domagali się zmian w nowelizacji tak, aby chronione były nie tylko prawa zwierząt, ale także przedsiębiorców, którzy żyją z ich hodowli.
Sejm posłuchał części ich postulatów i poprawek zgłoszonych przez posłów. Jedną z głównych zmian, które mogą pomóc hodowcom, jest prawo do rekompensaty z budżetu państwa za zaprzestanie hodowli zwierząt futerkowych. Każdy hodowca, który spełnia zawarte w ustawie kryteria, będzie mógł złożyć taki wniosek i oczekiwać wypłaty odszkodowania za konieczność zamknięcia przedsiębiorstwa w dotychczasowym jego kształcie. Co ciekawe, z ustawy wyłączono jeden typ hodowli. O przyszłość nie muszą się martwić hodowcy królików. Zostali oni wpisani do nowego prawa jako wyjątek.
Rok na likwidację
Drugim istotnym zapisem, który był również postulatem protestujących, jest wydłużenie vacatio legis, czyli okresu wejścia przepisów w życie. Uchwalona nowelizacja ustawy o ochronie praw zwierząt zakłada, że hodowcy zwierząt futerkowych będą mieli na zamknięcie swoich zakładów dwanaście miesięcy od wejścia w życie ustawy.
Czytaj też:
Ustawa o ochronie praw zwierząt. Co zakłada nowelizacja, która podzieliła koalicję Kaczyńskiego?